v
Katayame
Rei
v
17
lat
v
Japonia
v
Czarownica
v
Panowanie
nad żywiołem powietrza
v
Dom
nr.2
v
Córka
polityków. Członkini rady
,,Nie wiem jaka jest prawda, ale ją odkryję….”
Jestem Katayame Rei. Nie wiem do końca kim jest moja rodzina. Rodziców widziałam 5 razy.
Do szóstego roku życia mieszkałam z moją ,,ciocią?” (nigdy nie powiedziała mi
kim jest, mówiła tylko, że jest moją bliską krewną) na obrzeżach Jinsil w
starym gotyckim domu. Aktualnie jest on biblioteką. Do dziś ludzie nie złamali
zabezpieczeń Sakemi (tak miała na imię moja ciocia). Kiedy jeszcze żyła
podarowała mi małego kotka, jak się później okazało Chowańca. Nadałam mu imię
Kuro, bo jest cały czarny, (jap. Kuro-czarny)
jedynie oczy są błękitne. Z Sakemi miałam najlepsze stosunki, jakich
doświadczyłam kiedykolwiek w życiu. Dlatego tak zabolała mnie jej śmierć. Jak
zginęła?
~~Właśnie uczyła mnie
magii w obszernym lesie, kiedy nagle usłyszałam straszny huk. Nie miałam
pojęcia co się dzieje straciłam przytomność kiedy się ocknęłam, byłam w swoim
pokoju a Kuro mnie przytulał. Kiedy zobaczył, że już nie śpię złamałam pieczęć
listową. To było pożegnanie…
,,Rei-chan, wybacz, ale ja już nie mogę się tobą opiekować….
Już się nie zobaczymy…
Umieram
Gomenasi Rei-chan
….
Ach i pamiętaj….
Nie ufaj każdemu kogo spotkasz…
Zazwyczaj ludzie, którzy są najbliżsi z pozoru, zadają nam największy ból…
Jeżeli Cię kiedyś skrzywdziłam to przepraszam….
Biblioteka jest zapięczetowana, kiedy będziesz chciała wpuści Cię
Nie przyjmie obcych…
….Uważaj na bractowo…”
Każde słowo czytałam po dwa razy nie wierząc w to co się
stało. Nie mogłam w to uwierzyć. Zaczęłam płakać. Płakałam przez cały dzień.
Potem przyszedł ojciec. Uspokoił mój szloch magią. To żaden problem dla niego. (Ród
Katayame zna wszystkie zaklęcia jakie istnieją). Zaprowadził mnie do dziwnego
domu, przedstawił jakiejś kobiecie. Nazywała się Shizuko, miała zostać moją
nianią. Nie podobało mi się tam. Ledwo udało mi się przebłagać go aby pozwolił
mi zabrać Kuro. On wyjechał do Japonii, do pracy jako polityk. Nie chciałam z
początku ufać Shizuko, ale okazało się, że jak ja jest Japonką. Uczyła mnie
tradycji mojej ojczyzny. Magii uczyłam się potajemnie z Kuro. Taty więcej nie
widziałam. Wiem , że jak ja jest
wiedźminem. O matce nic nie wiem. Od tamtego dnia nie widziałam go. Nie liczę
wyjazdów do niego w co drugie święta.
O mnie…
Aktualnie mam 17 lat. Chodzę do liceum w Jinsil. Uczę się
bardzo dobrze. Mam najlepsze oceny w szkole.
Sprawna fizycznie też jestem. No nie jestem jakąś atletką z pierwszej Ligii,
ale beznadziejna też nie jestem. Kocham rysować, szkicować, malować, skracając
to … kocham sztukę. Chcę zostać artystką. Potrafię zapomnieć o świecie, tylko
po to aby rysować. Podobnie jest kiedy zacznę czytać. Świat nie istnieje wtedy
dla mnie. Niestety są ludzie na tyle irytujący, że przerwą każdą przyjemność….
Mam na myśli chłopaków z mojej szkoły (singli), którzy liczą, że uda im się
mnie zdobyć… Na pewno… … Pracuję w
sklepie muzycznym Y-Music-Shop, aby
trochę dorobić. Nie jestem biedna. Rodzice opłacają Shizuko i szkołę, ale nie lubię być od kogoś zależna,
więc na swoje potrzeby chcę zarobić sama, poza tym nie ufam im…
Charakter…
Jak mam określić swój charakter? Jest dziwny. Mam tendencję
do nagłej zmiany charakteru.(Boję się kogoś, za minutę chce go zabić, lub
jestem wściekła a nagle znowu spokojna, z wrednej w miłą i sympatyczną). Zazwyczaj dla obcych jestem nie miła.
Zwłaszcza jeżeli ,,ten obcy” przerwie jakąś moją ulubioną czynność. Ale jeżeli
kogoś poznam potrafię być naprawdę miła, i troszczyć się o taką osobę. Mimo to
nie za szybko ufam ludziom. Mogę z nimi rozmawiać, ale nie chcę wdawać się z
nimi w bliższe relacje. Za często widziałam jak stają się fałszywi…
Ciekawostki…
- Rei uwielbia gotować i gotuje cudownie, ale nie lubi dużo
jeść.
- Panicznie boi się burzy
- Lubi czytać
praktycznie wszystko
- Ma średnią 6.0
- Ma słabość do pocky
- Nienawidzi
zalotników ze swojej szkoły
A co do Kuro..
- Nie lubi mężczyzn
-Lubi jeść mięso
- Lubi oglądać jak Rei się uczy, bądź maluje
~~Przepraszam za ciągłe zmiany one już się nie powtórzą. Zapraszam z Rei na wątki. ^.^
Kuro
252 komentarze:
1 – 200 z 252 Nowsze› Najnowsze»[ Yuuki ~ W końcu ^^ Notka idealna. Więc, co do naszego wątku... pomysł jakiś masz ciekawszy niż tamten mój...bo ja tamten zapomniałam xDD ]
~Bom
Juui ~ nareszcie ^^ Notka taka sobie (zazwyczaj pisze lepiej, ale nie wstępy) na wątek odpowiem u cb ;)
[Jasne ^^ Czemu nie. Możemy także zrobić tak, że Twoja postać pracuje w tym sklepie i pomaga wybrać gitarę dla Bom ~ Wtedy się dowiadują że obie są córkami rady itd?]
~Bom
[ A ja Sobie zacznę ;3 Tak jako iż byłam pierwsza na blogu xDD]
Była ładna pogoda, ani jednej chmurki na niebie. Wszyscy moi znajomi wyjechali na plażę lub gdzieś na Camping. Postanowiłam że przejdę się do sklepu po nową gitarę, gdyż moja aktualna nie zbyt była w dobrym stanie. Dawno nie grałam na tym instrumencie, pozapominałam połowę akordów i wiele piosenek które niegdyś potrafiłam grać. Tak jak planowałam, tak zrobiłam. Gdy znajdowałam się już w nie wielkim budynku zaczęłam się rozglądać. Za ladą stała dziewczyna którą kojarzyłam, tylko nie miałam pojęcia z jakiego miejsce. W sumie, to wszyscy jesteśmy z tego samego miasta...ale znałam ją skądś indziej.
~Bom
- Wybacz mi moje maniery - Dodałam, gdy zrobiło mi się głupio - Już czasami nie wiem, jak się do kogoś zwracać. Tyle tu osób różnych narodowości.
Rozejrzałam się dookoła. W sklepie był dosyć duży wybór, co jeszcze bardziej mi utrudniało sytuację.
- Ahh...kojarzę Cię Rei - Odwróciłam się uśmiechnięta do dziewczyny - Ale ...nie tak że ze szkoły, czy miasta. Jakoś tak...inaczej. Długo tu mieszkasz? Ja od urodzenia. Moja rodzina jest w radzie...
Ostatnie zdanie powiedziałam nie chętnie, nie lubiłam mówić o tym na pierwszym spotkaniu z kimś, ale tak wypadało.
~Bommie
[ Ymm ^^ Czemu nie ;3 Możesz zacząć, nie jestem w tym dobra. ]
~Kookie
Uśmiechnęłam się do niej. Już wiedziałam skąd ją znam. Rei była bardzo miła, wyglądała także na zabawną więc nie rozumiałam dlaczego nie ma znajomych i inni ją unikają.
- Ymm..ye*- Podeszłam do niej - Bardzo zainteresowana. Długo tu pracujesz?
Znów zadałam kolejne pytanie, ogółem, zawsze wiele ich zadawałam.
~~_~~
Ye- Tak
Nocami wiecznie łowcy grasowali po lesie. To była idealna okazja na to, aby ich...zabić. Wymknąłem się z akademika, skierowałem do danego miejsca. Wszędzie było straszliwie ciemno, jednie blask gwiazd oraz księżyca oświetlał mi drogę. Oczywiście, iż jestem wilkiem widzę lepiej niż normalny człowiek. W końcu ktoś się pojawił, stwierdziłem iż to może być mój cel. Chwyciłem osobę za nadgarstki a następnie mocno rzuciłem o drzewo.
-Kim ty do cholery jesteś?!- Wydarłem się na całe gardło - Łowca,prawda?
Ostatnie pytanie powiedziałem cicho. Czekałem jedynie na JEJ odpowiedź...
/Kookie
Pomieszczenie wypełnione gitarami, to coś dla mnie. Zadowolona rozglądałam się po pomieszczeniu.
- Interesuje mnie gitara i ładna z wyglądy oraz dobrze grająca- Stwierdziłam -- Ta! Ta turkusowa! Jest piękna.
Jak na anioła przystało, gustowałam w niebiańskich kolorach. Jasnych i spokojnych. Ogółem kim naprawdę jestem wie tylko i wyłącznie moja gosposia, nikt więcej.
- Mogę Cię o coś zapytać, Rei? - Spojrzałam na nią - Każdy tutaj panuje nad jakimś żywiołem, jaki jest twój? Mój, to woda.
Uwielbiałam o to pytać ludzi, byłam zawsze ciekawa jakie cuda mogą robić ze swoimi umiejętnościami.
~Bom
Na słowa dziewczyny postanowiłem puścić ją, zaufałem jej. Miałem nadzieję że nie okaże się, że mnie oszukała.
- SKoro wiesz o łowcach - Zacząłem - Kim jesteś? Co tu robisz o tej późnej godzinie...nie wiesz że jest tutaj niebezpiecznie...możesz zapłacić za to życiem...łowcy nie bawią się w jakieś głupie kierki...wyczają kim jesteś...i Cię zabiją...tyle, zero pieprzenia się.
Spojrzałem na nią swoimi wilczymi oczami, zawsze gdy robiłem się wściekły i byłem gotowy do ataku , zmieniały one swoją formę.
/Kookie
-Ymm..tak - Odpowiedziałam niepewnie - Dziękuję Rei.
Uśmiechnięta wyciągnęłam rękę po sprzęt muzyczny. Usłyszałam jakiś dźwięk, przypominał mi łowców.
-Uważaj.-Wyszeptałam- Schowaj się.
Także się schowałam, miałam pewność że to łowcy, ostatnio bardzo grasują w naszym miasteczku...jednak Rei może Sobie nie zdawać sprawy o co z tym chodzi...oby nie zrobiła nic głupiego.
~Bom
Spojrzałem na nią wściekły, irytowała mnie , ale no cóż...nie przeszkadzało mi to tak bardzo.
- Nie ufam Ci na tyle, by powiedzieć kim jestem - Wysyczałem do niej - Jeszcze nie...A co do łowców...kochanie, ja się ich nie boję...pragnę poczuć ich krew na czubku mojego języka i zobaczyć ich rozszarpanych na kawałeczki...Więc chcę mieć pewność...czy aby NA PEWNO nie jesteś jednym z nich...
Przez całe nasze wrzaski i to zamieszanie...ściągnęliśmy ich tutaj. Znów chwyciłem ją za nadgarstki i pobiegłem w inną stronę.
- Zaufaj mi - Powiedziałem gdy byliśmy ukryci - A nic nam się nie stanie.
/Kookie
- Ooo nie ...panienko - Spojrzałem na nią - Ty zostajesz tutaj. Jak chcesz, mogę Ci jednego zostawić, ale nie pozwolę abyś zdechła...czy coś. Nie. Nie chcę się plątać w tarapaty. Możesz mi pomagać z dystansu, ale nie...nie plątaj się w walkę.
Wyskoczyłem z naszej kryjówki zamieniając się w wilka. Nie czekałem na nic. Od razu rzuciłem się na jednego z mężczyzny , reszta zbiegła się dookoła mnie. Teraz została tylko jedna rzecz... W moich oczach pojawiły się iskierki. Całe moje ciało pokryte płomieniami. Rzuciłem się na kolejnego, wywołując strach u reszty. Z tego co wiem, jestem jedynym gatunkiem , który może łączyć żywioł z naturą tego kim jest...jedyny płonący potwór ciemności.
/Kookie
No i się wydało. Nie jest 'normalna' jest taka jak ja..raczej, w pewnym sensie. Wiedziałam już, że można jej ufać. jednym ruchem dłoni uniosłam się w powietrze a za mną pojawiły się białe skrzydła.
- Ye-Uśmiechnięta spojrzałam na nią - Nie jestem normalna.
~Bommie
- Hymm...w tym jest problem - Stwierdziłam - Musimy je ukryć tutaj to nocy, wtedy się tym zajmiemy...ale coś trzeba zrobić aby właściciel tego nie zauważył.
Spojrzałam na nią nie zbyt pewna...
Możemy wpaść w bardzo duże kłopoty.
~Bom
-Jestem aniołem - Zaczęłam - Nie tylko latam. Mogę sprawić że ich ciała będą widoczne tylko dla Ciebie, oraz dla mnie...ale to działa tylko przez 3 godziny, na dodatek inni ich nie mogą widzieć, ale mogą poczuć. W nocy wrócimy się tu, i uprzątniemy to.
Podeszłam do każdego z ciał, obejrzałam dokładnie ich twarze. Jeden z nich miał coś w ręku, to było zdjęcie Rei. Pokazałam jej to.
~Bommie
Rozejrzałem się dookoła, wszędzie trupy. Zdenerwowany przyjąłem swoją normalną formę i podszedłem do Rei.
- Mówiłem abyś się nie wtrącała! - Krzyknąłem do niej przez zęby - To mój obowiązek ich zabijać...nie robię tego od tak! Nie z powodu kim są, tylko co zrobili! Aish...
Spojrzałem dookoła...ciała, ciała, ciała. Ja załatwiałem to po cichu, ciała chowałem...a teraz co się stanie, nie miałem pojęcia. Zaraz będzie ich więcej... mogli wyczuć promienie magii...
/Kookie
Aish... zdenerwowałem się ...tak strasznie byłem wkurzony. Nie dosyć że ta dziewczyna, to teraz notatka...
- Aish.. skoro nie chcieli , to niech tak będzie - Spojrzałem na nią - Ahh...narka...Rei
Rozejrzałem się dookoła , skierowałem wzrok w lewą stronę lasu. Ruszyłem przed Siebie zostawiając dziewczynę w tyle.
//Kookie//
Stwierdziła że zginę, czy mi się wydawało? Wściekły po raz kolejny zmierzyłem ją wzrokiem.
- Tak myślisz?- Wypowiedziałem przez zęby - Przez 9 lat jakoś im się nie udało mnie zabić...tylko ja zabijałem ich.
Wyszarpnąłem swoje ramie spod jej uścisku.
//Kookie//
Zdziwiony spojrzałem na dziewczynę. Była przerażona i prawie płakała. Delikatnie także objąłem ją ramieniem tylko po to, aby czuła że jest bezpieczna.
- Arraso - Spojrzałem na nią - Zrobimy jak ty chcesz.
oczywiście tak naprawdę, miałem ochotę teraz ich powybijać , zrobić to po swojemu. Nie obchodziłaby mnie moja śmierć...ale, ale nie zrobiłem tego...
//Kookie//
Cholera, dało się ich słyszeć wszędzie. Spojrzałem na nią, była przerażona. Nie mieliśmy wiele czasu, ani prawie ani jednego wyjścia z tej całej sytuacji.
- Chodź - Chwyciłem ją za dłoń i szybko pobiegłem - Musimy się schować, skoro nie damy im rady, to jedyne wyjście.
Było jedyne miejsce wolne od nich...miejsce do którego nie chciałem nigdy wracać, nie miałem jednak innego wyjścia. Mój stary dom... nie byłem tam tak długo. Jednak tam jest schron, wybudowany przez moją rodzinę. Aby chronić takich jak my.
//Kookie//
Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nie było ono zniszczone. Nic dziwnego, wokół jest jedynie las. Zacząłem się rozglądać na boki za pewną rzeczą. Najpierw włączyłem pewien przycisk, był on do zasilenie prądem ukrytej części domu. Później przesunąłem sofę odrobinę a pod nią znajdowała się klapa. Wpisałem kod a ona się otworzyła, pozwoliłem wejść jej pierwszej. Zaciągnąłem za sobą trochę sofę a sam zszedłem na dół. Mechanizm zasłonił wejście tak, że nie było ono widoczne. Pomieszczenie było oświetlone, był stół, 4 łóżka, lodówka pełna jedzenie w puszkach i wody, mały telewizor, zabawki oraz książki. SPojrzałem na nią.
- Mogłabyś sprawić aby cały do wewnątrz był pokryty kurzem ?- Zapytałem - Będzie tak lepiej dla naszego bezpieczeństwa.
//Kookie//
-Andwae...chodźmy, musimy się naprawdę wydostać z tego miejsca - Posłałam jej lekki uśmiech na rozchmurzenie - Rei...słuchaj, jestem pewna że oni żyją, jeśli są ludźmi, to na sto procent żyją, jeśli nie, to i tak pewnie żyją. Są najwyżej przetrzymywani gdzieś...nie martw się.
Tak naprawdę nie miałam pewności co jest naprawdę, ale nie chciałam aby była ona smutna.
~Bommie
-Yah! Dobra robota - Pochwaliłem ją - Bez tego mogłoby się wydać. Chcesz coś wypić, mamy herbatę, kawę...no i tyle...albo masz ochotę na zupkę błyskawiczną, lub ramen? Hymm?
Chciałem być gościnny, nikt nigdy tutaj nie wchodził. Nawet ja byłem tu tylko 4 razy... w tym raz jak się bawiłem gdy rodzice wyjechali. Lubiłem tu przebywać, ale nigdy mi na to nie pozwalano. Było wszystko w porządku, do czasu kiedy zauważyłem zdjęcie rodziców. Podszedłem do ściany i ściągnąłem je...odłożyłem pod jedno z łóżek zdjęciem w dół. Nie chciałem tego widzieć...wspomnienia były w tym momencie dla mnie nie właściwe.
//Kookie//
Chwile pomyślałam, w końcu wpadłam na pomysł.
-Ymm...Ye - Spojrzałam na leżące ciała - Jednak nie na długo, musimy tu wrócić przed 1 w nocy i coś z tym zrobić.
Wymamrotałam pod nosem jakieś słowa, po chwili ciała były nie widoczne. Przesunęłam także jeden regał do przodu tak, aby w razie czegoś nikt nie mógł łatwo je dojrzeć.
- Mam jeszcze lepszy pomysł - Wyciągnęłam telefon - Zadzwonię do właściciela i powiem, że mój ojciec zażyczył Sobie zamknięcie na dzisiaj sklepów muzycznych. Wtedy nikt tu nie wejdzie i nikt nie wyjdzie.
Zaśmiałam się pod nosem i wybrałam odpowiedni numer.
~Bommie
Jako, że w akademiku było bardzo nudno, a w głowie miałem kompletnie zero pomysłów, czym mógłbym się zająć, sięgnąłem po deskę. Zawsze warto jest się przewietrzyć, prawda? A kiedy jeszcze masz w ręku skateboard, to już w ogóle świat staje się piękniejszy. Poszedłem więc do parku w Jinsil. Jeździłem po chodniku, uważając, by na nikogo nie wpaść i skutecznie mi się to udawało, w końcu jeżdżę już ponad dziesięć lat, odkąd dostałem swoją pierwszą deskorolkę. Wyrobiłem sobie już własną technikę i raczej rzadko zdarza mi się stracić kontrolę nad kółkami. Egh, rzadko, rzadko, ale dlaczego teraz musiało mi się to przydarzyć? Cóż się takiego stało? Jak zwykle zagapiłem się myśląc o czymś z kompletnie innej beczki niż jazda, a kiedy wreszcie się ocknąłem, zauważyłem, że jadę prosto na jakąś drobnej postury dziewczynę, która w dodatku była czymś niesamowicie zajęta. Zdążyłem tylko krzyknąć - Uwaga! - tylko, że ta najwyraźniej bardzo chciała, bym sobie na nią poleciał (jakkolwiek to brzmi...), gdyż nawet się nie ruszyła. Więc stratowałem tą nieszczęsną kruszynkę swoim ogromnym cielskiem i... że tak powiem, wylądowałem na niej bardzo niefortunnie. Z przerażeniem w oczach szybko podniosłem się, żeby po chwili podnieść i ją. - Przepraszam... nic ci nie jest? - Wydukałem lekko spanikowanym głosem, chwytając ją za nadgarstki. Cóż, było mi głupio. Z resztą bałem się, że mogłem coś jej zrobić... połamać coś? Boże, nie. Nie mogłem jej połamać! Jezu co ja zrobię, jeśli jednak... - Jesteś cała? Nic cię nie boli? No powiedz, że nic cię nie boli... - Teraz stała już na przeciwko mnie, mam nadzieję, że cała i zdrowa. Była odrobinę niższa niż ja, dlatego ciągle wydawało mi się, że coś jej uszkodziłem. Ugh, Zelo, ty idioto...
[Wybacz, że takie to długie, ale jak ma wenę, to nic nie poradzę. Mam nadzieję, że będzie ci się wygodnie odpisywało C:]
-Zelo-
O jak mi ulżyło, kiedy powiedziała, że nic jej nie jest. Ale też odrobinę się zdziwiłem, kiedy na mnie krzyknęła. Zmrużyłem brwi i odparłem - Ja? Nie, ja bardzo rzadko wjeżdżam w małe, nierozważne panienki. - No przecież to nie ja, lezę środkiem chodnika, kompletnie nie patrząc na drogę. Dobra, ja też nie patrzałem na drogę, ale jak się drę 'Uwaga!', to chyba zdrowym odruchem każdej normalnej osoby, byłby krok w bok, usunięcie się z drogi, cokolwiek. A ona się jeszcze śmie na mnie wydzierać! Dobra, opanuj się. To kobieta, kołku. - pomyślałem podnosząc z ziemi deskorolkę. - Jak ci tak bardzo na nim zależało, to może powinnaś patrzeć co się dzieje wokół ciebie. - Rzuciłem spokojnym, acz stanowczym tonem. Jak uroczą by nie była dziewczyną, nie pozwolę, by całą winę zrzucała na mnie. Chociaż w dużej mierze właśnie moja była, ale nie uświadamiajmy jej tego za bardzo. Nie chcemy mieć przecież jeszcze większych kłopotów.
Westchnąłem patrząc na nią lekkim smutkiem w oczach. - Wybacz. Nie chciałem ci go zniszczyć. - Byłem trochę rozdrażniony, ale bez przesadyzmu. Muszę być uprzejmy i przeprosić, tak czy inaczej. - Jest świetny... ta, był świetny. - Przygryzłem wargę uświadamiając sobie ile musiała poświęcić swojego czasu na te bazgrołki. Znaczy się, przecudne bazgrołki! Bo z tego co zdążyłem zauważyć, kiedy machała mi rysunkiem przed nosem, dziewczyna ma talent. - Słuchaj, zrekompensuję ci to. - uśmiechnąłem się tak uroczo jak tylko potrafiłem, ukazując przy tym dołeczki w policzkach i śnieżno białe zęby. No dawaj, mała. Wiem, że mi wybaczysz...
-Zelo-
Z uśmiechem na twarzy wysłuchałem wszystkiego co miała mi do powiedzenia. Zaśmiałem się też, kiedy radziła pamiętać, iż to była także moja wina. To zabrzmiało... że tak powiem uroczo. I łał, mówi po japońsku. Pochodzi z kraju kwitnącej wiśni? - No tak, rozumiem. Ale jednak jest mi trochę głupio. Spieszysz się gdzieś teraz? - Zapytałem z nadzieją, że tak samo jak ja ma w tej chwili trochę wolnego czasu i wybierze się ze mną do kawiarni. No bo gdzie idziej ja zabiorę taką kruszynkę? - Może od razu pójdziemy na kawę? - Zaproponowałem. Nie, żebym chciał już mieć to z głowy. Po prostu akurat teraz mam sporo czasu i bardzo mi się nudzi, a jeśli nie pójdę z nią do kawiarni, to pewnie znowu będę jeździł po całym parku, rzucając się na małe artystki. Odwróciłem głowę przy czym zaśmiałem się na tę myśl. Po chwili znowu wróciłem wzrokiem w stronę dziewczyny i przekręciłem lekko głowę w bok, jakby zastanawiając się nad czymś. Choć tak naprawdę jedyne co robiłem, to podziwiałem jej urok osobisty.
-Zelo-
- Dlaczego mówisz mi to wszystko? Co jeśli jestem kimś, komu ufać nie wolno? - Zapytałem całkiem poważnie. Pobawmy się! Podszedłem krok bliżej i nachyliłem się na bardzo nieznaczną odległość od jej osoby. A miałem do czego się schylać... - Mogę być niebezpieczny, nie uważasz? - Przybrałem psychopatyczny wyraz twarzy i ledwo się powstrzymywałem, żeby nie wybuchnąć jej śmiechem prosto w twarz. Dobra, w końcu nie wytrzymałem, wyprostowałem się i zacząłem śmiać. - Krzyś Choi, lat osiemnaście, mieszkam w tym akademiku. Ale, to prawda, raczej mnie w liceum nie zobaczysz, ponieważ uczę się w Art Academy. - Wciąż uśmiechałem się rozbawiony uprzednim żartem. Chyba nie wzięła mnie serio za jakiegoś psychopatę, co nie? Jeszcze ze mną nie jest tak źle. - Tylko, pamiętaj. Mówię ci o sobie, bo ty zrobiłaś to pierwsza. A jak zamierzasz przyjść do mnie w nocy z nożem w ręku... - Stop, thinking... Uniosłem brwi do góry i znowu się uśmiechnąłem - ... to nie wiem, więc lepiej może zostaw mnie przy życiu. - Tak na dobrą sprawę, nigdy nie masz pewności, że taka mała, z pozoru słodziutka Japonka, nie chce Cię zabić? A może ona tak łapie ofiary... rzuca się skaterom pod kółka i wymusza zabranie na kawę... a potem.. a potem.... no dobra, ona na pewno nie zrobiłaby tego o czym ja myślę.
Obszedłem ją z tyłu, i stanąłem obok niej, by po chwili ruszyć do przodu. Kiedyś trzeba dojść do tej kawiarni...
Dobra, zaśmiała się, czyli jednak słabym aktorem jestem. Ta, zdecydowanie lepiej gram niezrównoważonego siebie niż pierwszego lepszego psychola. A to co ona własnie zrobiła, nie było odpowiednie. Znaczy, dla mnie jak najbardziej, ale ona może mieć później traumę do końca życia. To ja tu grę zacząłem, więc nie ma mowy, by mała księżniczka ją zakończyła... Chce być blisko... proszę bardzo! Zbliżyłem się jeszcze bliżej i niesforny uśmieszek wkradł mi się na usta. - A to jest bardzo kusząca propozycja. - Wyciągnąłem dłoń w stronę jej twarzy i wierzchnią stroną przejechałem po jej policzku. - Nie graj tak ze mną, bo zacznę to brać na serio. - Mówiłem cichym, lekko zachrypniętym głosem. No. To pobawiliśmy się... Ja mam się odsunąć, czy ona to zrobi? Uśmiechnąłem się znowu, tym razem normalnie - No, to kiedy chcesz do mnie wpaść? - Zapytałem czochrając jej włosy, po czym wyprostowałem się i znowu ruszyłem w stronę kawiarni.
Przez długi moment rozmyślałam nad tym czy to dobry plan.
- Ymm, ye! - W końcu podjęłam decyzję - Musimy się szykować na najgorsze , Rei. Przekradniemy się tu w nocy i przeniesiemy ciała do szkolnego podziemia. Wyjaśnię po drodze.
Ufam jej, więc byłam pewna, że mogę powiedzieć jej o szkolnych sekretach o których sama dowiedziałam się nie dawno.
/Bommie
[ Reii ~ Jasne że ja zacznę, ale pomysł jakiś masz? xDD ]
Su An
Widać było że się martwi o mnie...mimo iż nie potrzebuje tego aby ktoś miał nade mną opiekę...radzę Sobie sam jakoś.
- Jest w porządku, jakoś dam Sobie radę - Stwierdziłem - Do rana wydobrzeje.
Usiadłem na łóżku z kubkiem herbaty. nigdy nie pijałem tego napoju, nie przepadałem za nim...jednak moja mama, zawsze mnie zmuszała do tego... wspomnienia...
- Nie będą Cię szukać? - Zapytałem - Bo wiesz, do rana nie wyjdziemy na krok.
//Kookie//
Uśmiechnęłam się do niej, była naprawdę zabawna i urocza.
- Ymm Okey - Zgodziłam się - Tylko ostrzegam, jestem słaba w lataniu, rzadko używam tej 'mocy'.
Znów pokazałam jej swoje ząbki i rozwinęłam skrzydła. Spojrzałam na nią i zapytałam czy jest gotowa. Miałam ochotę na trochę rozrywki, przecież nie może być cały czas tak sztywno!
Bom
- Chcesz odwalać na mnie jakieś voodoo? -Zapytałem zdziwiony - Nie, dzięki. Wolę zginąć... i tak nie mam po co żyć a eksperymentów na Sobie robić nie dam...nie ważne komu.
Spojrzałem na nią lekko uśmiechnięty, odstawiłem kubek na szafkę obok łóżka a sam położyłem się i przymknąłem oczy.
- Nie bój się - Wymamrotałem - Ty nie zginiesz, a o mnie martwić się nie musisz.
//Kookie//
Uśmiechnęłam się do niej. Co za pozytywna osóbka.
- Ymm ~ Arraso - Spojrzałam w górę - Gotowa ... start!
Gdy tylko wypowiedziałam ostatnie słowo wzbiłam się w powietrze i pognałam w odpowiednim kierunku.
Bom
[ Ymm ~ Czemu nie ^^ Ja zacznę! ]
Cały dzień spędziłem na poszukiwaniu śladów po jednym z wampirów, zmęczony postanowiłem udać się do szkolnej biblioteki. Byłem dosyć znudzony, ale czasami lubiłem spędzać tam czas. Można było wywęszyć wiele przydatnych informacji, oraz wyluzować się i napoić ciszą. Gdy odwracałem się z jednym komiksem w dłoni potrąciłem dziewczynę. Upadła na ziemię razem ze stosem książek które wcześniej trzymała w dłoniach
Su An
-Ty lepiej ciesz się życiem - Stwierdziłem - Nie myśl o takich rzeczach. Jesteś dobrą dziewczyną...nie marnuj tego na zemstę czy co tam chcesz.
Otworzyłem oczy i usiadłem na łóżku.
- Z resztą - Zacząłem dalej - Rób co chcesz...śmiercią niczego nie załatwisz. Połóż się spać, rano odprowadzę Cię...czy coś...
//Kookie//
[ Wybacz, ale ja mykam juz spać. Nie mam sił. Dobranoc, do jutra! ]
Lubiłam latać, ale bałam się tego. Może dlatego że Svieta pozwalała mi czasami poruszać się po domu za pomocą skrzydeł nabrałam wprawy?
- Wybacz - Ukłoniłam się lekko - Następnym razem postaram się wolniej.
Rozejrzałam się dookoła, był jedynie jeden spory budynek ...i las. Byłam ciekawa wszystkich tych ksiąg , lubiłam czytać!
Bom
Spojrzałem na nią zdziwiony. Jako iż nie lubiłem denerwować dziewczyn schyliłem się i pomogłem jej w zbieraniu książek z podłogi. Od samego początku stwierdziłem że powinienem zadać jej kilka pytań.
- To jakieś księgi magii? - Zapytałem - Czy może uczysz się panować nad drugą sobą?
Byłem ciekawy jak odpowie na moje pytania które powiedziałem w pewny sposób jako żart.
Bom
-Nic Ci nie jest? - Zapytałem - Nie powinnaś brać tylu książek, daj, wezmę je dla Ciebie.
Ta dziewczyna wydawała się być miła i przyjazna. Nie miałem jeszcze pewności kim naprawdę jest, ale w końcu muszę ją poznać bliżej. Tego wymaga mój zawód.
Su An
Ten budynek był ogromny a na dodatek interesujący. Bardzo mi się tam podobało.
- Ymm..rozumiem. Nie dziwię się, mój tata nie interesuje się zbytnio tą częścią miasta, co jest bardzo dobrze.- Stwierdziłam - Masz tu książkę kucharską? Chce nauczyć się starożytnego przepisu na kukurydzę.
To ostatnie oczywiście było żartem, ale mam obsesję na punkcie kukurydzy. Mogłabym ją jeść całe dnie~! Nawet nazywają mnie Corn Bom... jednak tata nie pozwala mi jej jeść aż tak długo więc zawsze w nocy chowam się po kątach i objadam ulubionym przysmakiem.
Bommie
Oj ta dziewczynka kiedyś przesadzi. Cały czas słuchałem z uśmiechem na twarzy, ale już takim zwyczajnym. Bawił mnie sposób w jaki szeptała. A mi poważnie zaczynał się podobać cały ten jej scenariusz... chociaż nie, czegoś w nim brakowało. Widząc jak się oddala, położył em deskę na ziemi i podjechałem do niej. - Ale Rei. Dlaczego tylko ja mam być w samych spodniach? - Zapytałem z rękoma w kieszeniach spodni. Cały czas jechałem wolno, obok niej, sprawnie omijając przechodni, których nie było zbyt wielu. - To będzie dla mnie nie zręczne, leżąc tak półnagi samemu. - uniosłem brwi do góry i westchnąłem teatralnie. Tak swoją drogą, to bardzo ciekawe mamy tematy do rozmyślań. Wszyscy w parku, których mijamy patrzą się na nas jak na idiotów. Ale kogo to obchodzi? Rei wydaje się bardzo miła, w dodatku jest zabawna i przeurocza. Prawie jak ja! Ha, nie no, jak my się nie dogadamy, to ja już w życiu się z nikim nie zakumpluję.
- To co właśnie robię - Odpowiedziałem jej - Zabili całą moją rodzinę...tu, w tym miejscu... w moim domu! Zemstę szykuję od wielu lat...ale nie tak głupią żeby popełniać w pewnym sensie samobójstwo Rei...
Powiedziałem jej prawdę, nikomu tego nie mówiłem...nie lubiłem wspominać o rodzicach.
//Kookie//
-Zjadłabym kukurydzę - Stwierdziłam - Obiecaj że później obie pójdziemy na smaczną kukurydzę ! Dużo kukurydzy!
Wzięłam od niej księgę i zaczęłam szukać istoty podobnej do mnie, jednak natknęłam się na upadłego.
- Jak można stać się upadłym - Przeczytałam nagłówek - Interesujące...czyli jak zabiję łowcę, będę upadłym...ah, no tak...to łowcy.
Mówiłam sama do Siebie, jedynie Rei mnie obserwowała i widocznie miała ze mnie dobre pośmiewisko.
Bommie
Wszystko na mnie...Jung Kook ten zły okropny!
- Ymm...ja byłem tam pierwszy... z resztą, mogło tam być wiele więcej bezbronnych istot - Stwierdziłem - Śpij dobrze, ran system nas obudzi.
//Kookie//
-Ymm! Kukurydza, kukurydza, pyszna kukurydza! Kukurudzu! - Zaklaskałam w dłonie - Ymm ~ Zachowam swoją biel ..chociaż czerń także łądne...nie , Svieta by mnie zabija.
Zaśmiałam się i spojrzałam na przyjaciółkę.
- To kiedy zjemy kukurudzu? - Zapytałam - Lubię kukurudzu!
BOm
-Nie ma za co - Odparłem - WYglądasz jakbyś się mnie bałam...alb unikała. Nie martw się nie gryzę...raczej.
SPojrzałem na nią z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Tak ogółem - Zacząłem - Nazywam się Su An ...Kim Su An. Nie mieliśmy okazji się wcześniej poznać.
Su An
- Yay! Pocky i kukurudzu! - Uśmiechnęłam się - No, to teraz palić te ciała żywcem, chcę kukurydzę!
Zachowywałam się jak dziecko... to pewnie od nadmiaru ekscytacji na temat kukurydzy!
Bommie
-Miło poznać Rei.Możliwe - Stwierdziłem - Jednak ja na lekcjach bywam tylko co jakiś czas...mam...obowiązki. Wiesz...takie rodzinne.
Skierowaliśmy się do bibliotekarki. Dosyć sporo tych książek ta Rei wypożyczyła, chyba lubi vzytać.
Su An
- AHh, no dobrze - Odparłam smutno - Ale jakby co...nie jestem wariatką!
Zaśmiałam się sama z tego co powiedziałam...bo w sumie to wariatką byłam, kiedy wypowiedział ktoś słowo Kukurydza.
Bom
-Tak, jadę - Stwierdziłem - Nie wiem po co, ale jadę.
Mój cel tam oczywiście był jeden... dowiedzieć się kto jest kim...kim są naprawdę.
- Będę się pewnie nudził - Stwierdziłem - A ty, jedziesz?
Su An
- No dobra, przyznaję się! - Krzyknęłam - Jestem wariatką i dobrze mi z tym.
Wybuchłam śmiechem , bylo naprawdę wesoło.
Bommie
Gdy wypożyczyła już książki otworzyłem jej drzwi. W jednym momencie stała na ziemi, później nad nią leciała. Bez chwili zastanowienia pobiegłem by ją złapać, chociaż nie udało mi się jej uchronić od początku, jakoś dałem radę ją ochronić przed dosyć poważnym wypadkiem.
- Nic Ci nie jest? -Zapytałem lekko przerażony - Potrzebujesz pomocy? Możesz wstać?
Obsypałem ją milionem pytań , ale juz taki byłem... jak działa się krzywda kobiecie, nie mogłem tego znieść.
Su An
Zacząłem się śmiać. Ten widok był przezabawny. Zamiast martwić się o własne bezpieczeństwo...ważniejsze są książki.
- Sądzę że książką także nic nie jest - Odezwałem się - A jak jest, magia wszystko załatwi.
Oczywiście był to w pewnym sensie żart.
Su An
To prawda. Musiałem się zatrzymać. Gdybym tego nie zrobił, to prawdopodobnie zaczął bym dusić się powietrzem, albo w najgorszym wypadku znowu wleciałbym na Rei, a teraz, najmniej tego chciałem. Przystanąłem i patrząc ślepo przed siebie, z otwartą buzią przejechałem językiem po dolnych zrębach. - Dobra, wygrałaś. - Ktoś tu musi być dojrzały i zakończyć tę grę w odpowiednim momencie, bo jak tak dalej pójdzie, to ta zabawa zamieni się w coś, czego żadne z nas stanowczo nie chce.
Charyzmatyczna - żeby nie powiedzieć brudna - powłoka Krzysia została już odkryta, więc może powróci my do tej uroczej? Jako, że jestem otwartym i odważnym dzieciątkiem, wziąłem w jedną rękę deskę, a drugą zarzuciłem na ramiona Rei. - Chodź na tą kawę, bo ci wystygnie. - Teraz zachowałem się bardziej jak starszy brat niż nierozgarnięty nastolatek, który myśli o rzeczach bardzo nie przyzwoitych. Z resztą taki Zelo o wiele bardziej mi pasował. Może jednak się zaprzyjaźnisz z Żelkiem, Japońska księżniczko?
Zaśmiałem się, albo naprawdę nie jest istotą ponad ludzką, albo jest bardzo dobra w ukrywaniu tego.
- Racja, racja - Zaśmiałem się - Gdzie teraz się wybierasz? Nudno mi, więc może mógłbym udać się gdzieś z Tobą.
Naprawdę chciałem nawiązać nowe znajomości, a skoro miałem już okazję, to czemu nie!
Su An
W ostatniej chwili złapałem dziewczynę w pasie, bo tak, szorowałaby nosem po chodniku, a nie chcemy przecież, by taka śliczna dziewczynka zdała nosek, nieprawdaż? - No, uważaj, piękna. - pacnąłem ją palcem w nos. Tak, ja mogę być jej braciszkiem ! Znowu obiąłem ją ramieniem. - Nie znam cię, ale cię lubię. - głośno pomyślałem. - Chcę z tobą iść na kawę~ - Zacząłem śpiewać i zaśmiałem się po raz kolejny. Jeżeli ta Japońska księżniczka zechce się ze mną jeszcze kiedyś spotkać - i nie wliczam w to przywiązywania mnie do łóżka w samych spodniach - to zapowiada się na bardzo interesującą znajomość. Spojrzałem w dół, by gdzieś tam dostrzec jej twarz. Ładna jesteś. - Uśmiechnąłem się.
-Zelo-
Ja? Podrywać? Ależ skąd, serce by mi nie pozwoliło! Zaś miałem się. - Kto tu kogo podrywa... - podsumował em. - Nie chcę nic mówić, ale to ty chciałaś mnie rysować pół nago. - No sory bardzo. To, że jest nie przeciętnego wyglądu nie znaczy, że zaraz mam zamier ją podrywać. Ja nie z tych! Choć większość chłopaków kożysta z okazji widząc ładną dziewczynę. Zaś miałem się cicho widząc jak się we mnie wtula. Aish, this cute Lil shit... - Haha. Ale ty jesteś fajna~ - poczochrałem jej znowu włosy. Faktycznie, szkoda by było przerwać tą znajomość w tej chwili. Już zacząłem się przy niej dobrze czuć.
[Piszemy teraz już w kawiarni, co? Bo tak, to my nigdy tam nie dojdziemy XD]
-Zelo-
Zamówiliśmy wszystko to na co mieliśmy ochotę i usiedliśmy przy stoliku. Fakt faktem, że sporo tych słodyczy zamówiłem, ale nie byłem w stanie się oprzeć tym wszystkim żelkom! W ogóle jak mógłbym? Ja, Żelek!
Spojrzałem na nią lekko zdziwiony, i Uśmiechnąłem się. - Lubię żelki. Wiesz, nawet na mnie tak wołają. Jeśli chcesz, to też możesz mówić mi 'Żelek'. Albo 'Zelo', bo to mój pseudonim. - typu sceniczny. Jak się uczysz w Art Academy, to ciężko, żebyś pseudonimu nie posiadał. Tam prawie każdy taki ma. Zwyczajnie łatwiej jest się tak porozumiewać. No czy nie ciężko byłoby do mnie mówić Christopher? Za długie. Poza tym jeśli się chce zostać gwiazdą Hallyu, to trzeba wymyślić sobie coś oryginalnego, prawda?
Przesunął em paczkę z żelkami na środek stolika i kiwnąłem głową, by się poczęstowała.
-Zelo-
Troszkę posmutniałam jak zobaczyłam zdjęcie, widać było że ta osoba ze zdjęcia była dla niej ważna.
- Ymm..ye - Przytaknęłam - To ten... kukurydza jest smaczna, próbowałaś kiedyś z masełkiem. Pyszna... ogółem to zjadłabym Kimchi.. straszliwie jestem głodna.
Bom
- MAsz ją? Masz ją? - Zapytałam podekscytowana - Co w niej pisze? Hyym? Co szukamy? Co?
Czekałam na jej odpowiedź a w międzyczasie rozmyślałam nad kukurydzą którą miałam ochotę zszamać.
Bom
Patrzałem na nią? Na prawdę? Ale dlaczego... dobra nie ważne. - Dzięki, mam żelki. - powiedziałem i zjadłem jednego gumisia z paczuszki. Widać było, że Japońska księżniczka lubi te czekoladowe pałeczki, to przecież nie będę jej ich zabierał. Popatrzałem na nią jeszcze przez chwilę, dokładnie obserwując każdy jej ruch i w pewnym momencie serio po czułem się jak ten psychopata. Wziąłem więc kolejnego żelka do budzi. - Katayame Rei... Japońska księżniczka, artystka, skrycie wielbi pocky i jest singielką już pewnie bardzo długo. - Mówiłem po japońsku. Bardzo płynnie, z prawie idealnym akcentem. Po chwili przeniósł em swój wzrok na paczkę z moimi ulubionymi smakołykami i wyciągnąłem jednego. - Poza tym, urocze dziewczę. - Zakończył em oglądając żelka z każdej strony. Nie wiem po co to zrobiłem, ale dodało to tajemniczości całej tej sytuacji.
Po chwili mały, kolorowy miś zniknął w moich ustach, a ja posłałem kolejny uśmiech w stronę nowej koleżanki.
-Zelo-
Co to miało znaczyć "Od ostatniej strony" . No tak! Japońska księga. Na całe szczęście znałam Japoński dosyć perfekcyjnie. Z zainteresowaniem zabrałam się za lekturę którą wręczyła mi Rei. Wiedziałam że to nie jest byle jaka zabawa... rozpętała się wojna pomiędzy istotami ponadludzkimi oraz Bractwem Zbawców.
BOMMIE
Zszokowana wpatrywałam się w gadającą kicie... z wrażenie upuściłam aż książkę którą trzymałam w dłoniach. Po chwili jednak wróciłam do 'żywych'.
- Annyeonghaseyo - Ukłoniłam się - Raczej Ohayo. Nazywam się Bom, jestem znajomą Rei.
Nie wiedziałam dalej co mówić oraz co robić.
Boommie
Mimo iż troszkę bardziej była ta sytuacja dla mnie zrozumiała, wciąż czułam się dziwnie z powodu gadającego kici.
- Jest w porządku - Uśmiechnęłam się - Jest w porządku tylko... po raz pierwszy w życiu widzę gadającego Neko.
Bom
Kiedy usłyszałem to pytanie, spojrzałem na nią... no, bez uśmiechu. Ponownie dzisiaj, przejechałem językiem po dolnych zębach i uderzyłem ręką w stół. - Yah! - Nie, ja wcale nie byłem zły. - Dzisiaj nie przychodź, bo jestem za bardzo zmęczony. - Zagrałem wielką divę i aż nazbyt teatralnie przeczesałem kłaki. To było takie zgejowaciałe. JUŻ NIGDY WIĘCEJ TAK NIE ZROBIĘ!Po tym oczywiście się zaśmiałem, bo nie jestem sztywnym palantem. Zjadłem kolejnego żelka.
Chciałbym się z nią tak jeszcze pobawić, ale serio, z tego mogą wyjść jakieś nie przyjemne sprawy, więc wolę uważać na to co mówię, czy... ewentualnie robię. - Pij kakałko, śliczna. - kiwnąłem głową na jej kubek i uśmiechnąłem się.
-Zelo-
- A...ale! - Spojrzałam zdziwiona na stworzenie stojące przed nami - Ale czemu wygląda jak Neko.
Wyglądałam jak małe zawiedzione dziecko a w moich oczach pojawiły się nie wiadomo po co łzy.
Bom
Okej, zrobiło się dziwnie... I nie, to wcale nie było podniecenie, NIE MYŚL SOBIE! Ona, serio mnie przeraża. Co mam zrobic, żeby przestała? - Dobra. to chodź. - Wstałem i jako, że przed chwilą ta Japońska księżniczka ciemności (jak się jej boję, to jak mam ją nazywać?!) wtulała się w moja szyję, staliśmy bardzo blisko siebie. - Pamiętaj, że to ty tego chciałaś, kocie. - Złapałem ja za rękę i wyprowadziłam z kawiarni. Oczywiście po drodze chwytając swoją deskę. Pocky i żelki zostawiłem, nawet o nich nie pamiętając. Tak bardzo chcesz się bawić - do usług, hime. Ciągnąłem ją tak do samego akademika, a od kawiarni, nie miałem daleko, więc obeszło się bez zbędnych słów. Akurat żadnego z opiekunów nie było na korytarzu, więc się nie będą wtrącali. Stanąłem przed drzwiami, nacisnąłem klamkę i pchnąłem drzwi. Potem wskazałem ręką, by mogła wejść pierwsza.
W pokoju było czysto, zazwyczaj nie bałaganię. I tak dla pewności... ja for real byłem pewny, że ona z tym wszystkim żartuje i tylko czekałem co zrobi dalej.
-Zelo-
- Czyli mogę nazywać go Neko? - Zapytałam już troszkę bardziej normalnie - Lubię Neko... ale bardziej lubię pandy... czemu ja nie mam chowańca? Co to chowaniec?
Jak zwykle zaczęłam zadawać tysiąc niepotrzebnych pytań.
Bom
Tak, robiłem wszystko co mi kazała. To chyba jeszcze nic złego, prawda? Rysowanie znajomego bez koszulki, to jeszcze nie jest molestowanie seksualne, tak?
W końcu kazała ją ściągnąć... Dobra, chłopak bez koszulki, to jeszcze nic takiego! Jakby ona się rozebrała, to dopiero byłby skandal... Wstałem więc, nie spuszczając jej z oka i uważnie jej się przyglądając. Chwyciłem za dół t-shirt 'u i szybko się go pozbyłem, ukazując jej swoje absy, na które tak ciężko pracowałem w sali tanecznej. Rzuciłem jej bluzkę pod nogi i przekrzywiłem głowę na bok. - I co teraz, pani artystko?
-Zelo-
-Kuro ~ Miło mi Cię poznać - Uśmiechnęłam się - Dziękuję za wyjaśnienie mi wszystkiego!
Wyprostowałam się i rozłożyłam skrzydła już w pomieszczeniu.
- Rei-chan! - Skierowałam się do przyjaciółki - Gotowa na naszą akcję? A potem kukurudzu!
Uśmiechnęłam się po raz kolejny.
Bommie
No nie pozwolę sobie na takie dotykania moich cudnych części ciała! Tak swoją drogą to jeż jestem swego rodzaju artystą... po pierwsze muzyczny, po drugie - no żeby coś takiego wyrzeźbić, to trzeba się napracować, powiem szczerze.
Chwyciłem zaraz jej rączki i odsunąłem od siebie patrząc w jej oczy. - Kotek rysuje... - Poradziłem, po czym uniosłem jeden kącik ust. Puściłem jej nadgarstki, i zrobiłem krok w tył. Widząc, że nie próbuje podchodzić, usiadłem na łóżku. - Rysuj, rysuj, panienko... - pokiwałem głową w stronę jej szkicownika. Następnie zaśmiałem się chcąc rozluźnić tę sytuację. Sam nie wiem, czy dlatego, żeby ona się uspokoiła, czy żebym to ja się opanował... Może, dla dobra obojga?
-Zelo-
- Ymm , pamiętam, pamiętam - Uśmiechnęłam się do niej - W taki razie, dam Ci extra 5 sekund. Leć!
Spojrzałam na uradowaną dziewczynę i odliczałam sekundy które się dosyć ciągnęły.
Bom
No nie! Jak już tu ją przyprowadziłem i w dodatku pozwoliłem się dotykać, to nie będzie mi w połowie roboty wychodziła, okej?! Wstałem i podszedłem do niej od tyłu. Kiedy próbowała otworzyć drzwi, wyciągnąłem rękę i zatrzasnąłem je, po czym odwróciłem drugą ręką dziewczynę i popchnąłem, tak, że oparła się o nie plecami. Schyliłem się i popatrzałem prosto w oczy młodej Japońskiej księżniczce. - Chciałaś się, bawić... - Zbliżyłem usta do jej ucha... boże, to jest straszne, co ja robię?! - ... więc dlaczego już sobie idziesz, księżniczko? - Wyszeptałem jej do ucha lekko zachrypniętym głosem. Nigdy wcześniej tak się z żadna dziewczyna nie bawiłem, więc wychodzi na to, że moje skille wrodzone się odzywają. Odsuwając się, na nieznaczną odległość, przejechałem lekko dolną wargą po jej policzku. Kiedy znowu patrzałem jej prosto w oczy, - widząc, że się rumieni - uśmiechnąłem się zawadiacko i uniosłem brwi do góry. - Rysujemy? - Zapytałem czekając na jej reakcję.
-Zelo-
Nawet z tą małą przewagą dogoniłam ją.
- Ahh. Gomen - Spojrzałam na nią - Leć, masz 10 sekund tym razem.
Uśmiechnęłam się do niej.
Bom
Gorąco jej? To niech się może róż bierze? Nie, dobra, nie powiem tego. Schyliłem głowę i zaśmiałem się sam ze swoich myśli. Po chwili podniosłem głowę i znowu na nią spojrzałem. Przekrzywiłem głowę na bok jakbym intensywnie się nad czymś zastanawiał. Chociaż w sumie, tak też było. Po chwili podsumowałem ją, oglądając dziewczynę od stóp, do samej głowy bardzo dokładnie. - Znając już twoją otwartość na ludzi, mogę być pewien, że Zbawcą nie jesteś. - Stwierdziłem, po czym ukazałem jej rząd, białych, prostych ząbków. - Chodź. - złapałem ją za rękę i podprowadziłem ją do łóżka. Ale, nie. Nic jej nie chciałem zrobić. Chwyciłem, za wiecznie stojącą na szafce nocnej, butelkę wody i odkręciłem ją. Odwrócił em się do Rei. - Powiedz 'AAA'. - poprosiłem z uśmiechem i palcem wskazującym, wydostałem w powietrze jeden mały bąbelek wypełniony wodą. Tak jak na jeden łyk dla takiego małego dzieciaka jak Rei. Widząc, że się waha, przewrócił em oczami. - No dalej, otwierają bluzkę. Sama ci przecież tam nie wleci... - Fakt, faktem - woda lewituje, ale to jednak cały czas ja ją kontroluje, prawda?
-Zelo-
[Tam u góry miało być: No dalej, otwieraj buźkę.
Skórki, za błędy - tablety... wybacz też, że tak późno, ale robię to właśnie pod kołdrą, w ukryciu xdddd]
-Zelo-
Uśmiechnąłem się wesoło na myśl o pysznym, domowym posiłku który rzadko jadałem.
-Jeśli to dla Ciebie nie problem - Zacząłem - To z wielką chęcią.
Su An
- Hymm - Zamyśliłem się - Nope. Cokolwiek przygotujesz , to, to zjem.
Uśmiechnąłem się do niej i szedłem przed Siebie nie wiedząc nawet gdzie znajduje się jej dom
Su An
- Ahh Gomen nasai - Zaśmiałem się - Prowadź w takim razie Rei-chan.
Posłałem jej uśmiech i kierowałem się za nią.
Su An
Zdziwiła mnie kartka z lodówki... w końcu mamy weterynarza tutaj, w Jinsil. Zwierzę musiało być bardzo wymagające, skoro tak daleko jeździli do weterynarza.
- Ymm. - Spojrzałem w stronę dziewczyny - Ohh, ye! Uwielbiam ryż.
Uśmiechnąłem się szeroko.
Su An
Aish ! Ta dziewczyna doprowadza mnie do szału! Otworzyłem najpierw jedno oko, następnie drugie. Skierowałem wzrok na nią. Czy ona naprawdę chce się kłócić?
- Ahh...-Westchnąłem - Daj se na luz wiedźmo.
Zamknąłem znów oczy i zignorowałem Rei siedzącą na moim brzuchu.
//kookie//
Co prawda wiedziałem, że nie jest zbawcą, ale nie miałem pojęcia, że także posiada jakieś wyjątkowe umiejętności. Dlatego odrobinę się jednak zdziwiłem, kiedy to przyciągnęła moją koszulkę. Ale.. ucieszyłem się, że nie jestem z tym wszystkim sam. Teraz ona jest jedyną osobą, która zna ten mój 'mały' sekret. No i jest też pierwszą dziewczyną, przy której pozbyłem się koszulki, więc jeśli będzie chciała zerwać znajomość, to... nie dam jej tak łatwo odejść. Za dużo wie! Uśmiechnąłem się do niej i chwyciłem koszulkę. Założyłem ją z powrotem na siebie i usiadłem da łóżku. Popatrzałem na dziewczynę i poklepałem miejsce obok siebie, by do mnie dołączyła. - Mama mnie przed nimi ostrzegała. Wiem, że niby na zwykłych ludzi, którzy posiadają dar nie polują, ale sama rozumiesz... nigdy nic nie wiadomo. - Opowiedziałem jej skąd wiem o łowcach - zbawcach, czy jak oni się tam mają. Kiedyś jeden z nich napadł na mojego brata, w mojej obecności. A co mu zawinił taki chłopak jak Jonghyun. Był może w moim wieku i się nawet nie obnosił zbytnio ze swoimi zdolnościami (w końcu sam dowiedziałem się o nich, dopiero po jego śmierci), a ten gnojek zaczął go męczyć. W sumie, to nie pamiętam jak to się skończyło, ale wiem, że oboje wyszliśmy z tego cało. - Żadnym bajkowym stworzątkiem nie jestem. Z tłumu wyróżnia mnie tylko ten dar. I mój wzrost! - Uśmiechnąłem się do niej i podparłem się rękoma o łóżko, wychylając się lekko w tył. - A co z tobą? - Zapytałem, po raz kolejny przekrzywiając głowę na bok.
-Zelo-
Zauważyłem, że coś jest nie tak. No przecież przed chwilą sama tak bardzo chciała wyczuć te mięśnie wędrując palcami po moim torsie, a teraz odsuwa się ode mnie. I... czy ona ma zamiar płakać? - Yah... - Wyprostowałem się. W summie, nie potrafię pocieszać kobiet, zwłaszcza, gdy nie wiem o co tak na prawdę chodzi, ale nie mogę tak tego zostawić. Przysunąłem się do niej. Chciałem ją przytulić... ale zawahałem się. A może ona tego nie chce? Zaraz jednak, stwierdziłem, że nic innego mi nie pozostało więc położyłem swoją rękę na jej ramieniu, które znajdowało się dalej ode mnie. Przyciągnąłem ją do siebie i pochyliłem się do przodu, by popatrzeć jej na twarz. - Nie płacz, Rei-chan - powiedziałem w jej języku. Wydaje mi się, że tak jej będzie wygodniej, nawet jeśli idealnie mówi po koreańsku. Po chwili objąłem ją drugą ręką i przytuliłem do swojej klatki piersiowej. - Taka śliczna dziewczyna nie powinna płakać... - Wyszeptałem jej do ucha.
-Zelo-
Znów udało mi się ją wyprzedzić. Zrezygnowana poddałam się i poleciałam przed Siebie aby jak najszybciej mieć to za Sobą.
- Ymm - Uśmiechnęłam się - Szybciutko!
Bommie
- Nie kłamię - Odparłem znużony - A teraz , łaskawie idź spać.
Podniosłem się zwalając ją z mojego brzucha na ziemię. Wziąłem dziewczynę na ręce i umieściłem na łóżku obok. Na końcu odszedłem od niej w spokoju.
//kookie//
Kiedy uciekła, przez chwilę ślepo gapiłem się na drzwi. Nie miałem pojęcia co teraz zrobić. Uciekła przeze mnie? Może nie powinienem jej pokazywać swoich umiejętności... - myślałem. Po chwili otrząsnąłem się i bez słowa wstałem z miejsca. Obiecałem sobie, że tak łatwo się mnie nie pozbędzie, więc muszę ją znaleźć. Muszę to wszystko wyjaśnić, przede wszystkim przeprosić ją. Jak stałem, tak wybiegłem z pokoju. Potem z akademika i rozejrzałem się dookoła. - REI! - Krzyknąłem, nie wiem po co. Jeśli nie chce mnie widzieć, to przecież sama nie przyjdzie. - Aish, ty mała... - wysyczałem poddenerwowany, przeczesując włosy. Za chwilę pobiegłem przed siebie. Cały czas rozglądałem się za nią. - Jak cię znajdę, to uduszę... - Ale to nie prawda, tak tylko sobie gadałem.
Skręciłem do starego parku. Dlaczego? Tylko idiota szukałby tam zapłakanej nastolatki... Chociaż czasami moja głupota jest bardzo pożyteczna, tak jak teraz na przykład. To Rei? Co oni jej robią... Od razu ruszyłem w ich stronę. Kiedy znalazłem się, za jednym z tajemniczych typków, wziąłem rozmach i kopnąłem go w głowę. Mogłem dosięgnąć, bo z natury długie nogi mam, a ten facet nie był znowu taki wysoki. Koleś upadł na ziemię, łapiąc się za głowę. Nieźle musiało go zaboleć... Nie patrząc na niego, spojrzałem na Rei, którą związał [?] drugi koleś. Nie wiedziałem co zrobić... może teraz powinienem użyć wody? Jak super bohater, wyciągnąłem prawą rękę do przodu. Trochę się trzęsła, ale pomijając już ten fakt... Zacisnąłem ją w pięść, a z mężczyzny stojącego za Rei, zaczęła wyparowywać woda. Momentalnie ją puścił i cofnął się do tyłu. Przekręciłem rękę i kilka stopni, a po kilku sekundach w jego organizmie nie było już ani kropelki wody. Widząc, że koleś, którego kopnąłem, podnosi się, złapałem szybko księżniczkę za rękę i wybiegłem z nią z parku. Nie oglądałem się za siebie, więc nie widziałem, czy nas goni. Będąc już w mieście, skręciłem między bloki i dopiero tam się zatrzymaliśmy. Puściłem jej rękę i przez chwilę patrzałem na nią, tylko dysząc po biegu. Później już nie panowałem nad tym co się z moich ust wydobywa, ani nad tym co robię.
Podszedłem do niej szybko i niebezpiecznie pochyliłem się do przodu. Niebezpiecznie, bo między moją twarzą, a jej był może centymetr przerwy. Spojrzałem jej prosto w oczy - Teraz już nie uciekniesz. - Nawet nie obchodziło mnie, czy będzie jednak próbowała odejść. I tak bym ją zatrzymał. Oplotłem swoje dłonie wokół jej drobnej szyi i przyciągnąłem ją do siebie. Pocałowałem ją... raz, potem kolejny. Tak mogłoby już zostać.
[Mam nadzieję, że ci się podoba! Czekam na odpis xd]
-Zelo-
Znudzony patrzyłem na dziewczynę.
- Ymm... nie dużo, tyle samo co ty - Stwierdziłem - Nie jem zbyt dużo, nie potrzebuję jeść często posiłków...mój głód nasyca co innego.
Uśmiechnąłem się w jej stronę.
Su An
W końcu dotarłyśmy na miejsce, szybko wbiegłam do środka i razem z Rei wyniosłyśmy ciała. Gdy usłyszałam jej propozycję, zamarłam.
-Andwae! - Zaprotestowałam - Nie możemy tego zrobić. Mimo iż są łowcami... trzeba ich pochować
Nienawidziłam tego, jak ktoś traktuje ludzi niczym śmieci, nawet jeśli robili coś złego. Oni niczym nie zgrzeszyli... podjęli złą drogę, którą wskazał im ktoś inny.
SeoHyun
Kiedy oddała pocałunek, moje dłonie zjechały z jej karku, na talię. Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem po raz kolejny.
W pewnym momencie poczułem, że dziewczyna wyślizguje mi się z rąk. Otworzyłem oczy i szybko złapałem ją, zanim upadła. Przestraszyłem się, nawet bardzo. - Yah... Rei, co ci jest? - Serce zaczęło mi walić jak młot, wystraszyłem się, że oni zdążyli jej coś zrobić, jeszcze przed moją interwencją. Wziąłem ją na ręce i szybkim krokiem udałem się do akademika. Starałem się biec, jednak stres i jej ciężar - choć nie była bardzo ciężka - wywierały na mnie ogromną presję.
Wreszcie znalazłem się w swoim pokoju. Od razu położyłem ją na łóżku i złapałem się za głowę. - Cholera... co ja mam zrobić?? - Na jej nadgarstkach dojrzałem sznur. Nie zastanawiając się, zerwałem go z jej dłoni i rzuciłem gdzieś w kąt pokoju, daleko od siebie i dziewczyny. - Jezu, Obudź się, kobieto... - Usiadłem obok niej na łóżku i podpierając łokcie na kolanach, drapałem się nerwowo po głowie. Starałem się wymyślić co dalej...
-Zelo-
Chwilę tak jeszcze siedziałem i nerwowo tupałem nogą o podłogę. W końcu pomyślałem, że może warto by ją zabrać do szpitala. Na szczęście, zanim cokolwiek zdążyłem zrobić, dziewczyna ocknęła się. Słysząc to, podniosłem głowę, po czym odwróciłem się w jej stronę. - Rei... Dobrze się czujesz? - Po tych słowach wstałem i stanąłem przy łóżku. Złapałem się za kark i przypomniałem, co stało się zanim zemdlała. To nieźle, panie romantyku! Przygryzłem wargę i przymknąłem na chwilę oczy. - Możesz mnie więcej tak nie straszyć? - Zapytałem z dziwnym żalem na twarzy. Za chwilę siedziałem już obok dziewczyny i popatrzałem na nią smutnym wzrokiem. - Wybacz, jeśli zrobiłem coś, co cię uraziło. - Ale, że tak z dzisiejszego dnia? No, to powiem ci chłopie...
Popatrzałem na jej ręce. Chwyciłem jej dłoń i uśmiechnąłem się do niej pocieszająco.
-Zelo-
Zaśmiałem się. Nie potrzebowałem posiłku, żywiłem się śmiercią istot ponad ludzkich, ale gdy zaproponowała że ugotuje domowy posiłek, który rzadko jadłem nie mogłem jej odmówić.
- Ile mi nałożysz, tyle zjem - Stwierdziłem - Tylko nie przesadź.
Su An
Spojrzałem na talerz , danie wyglądało przepysznie! Uśmiechnąłem się do niej.
- Masissneun * - Spróbowałem odrobinę - Dziękuję! Zjem ze smakiem
Su An
* Pyszne
Spojrzałam na Rei, rozbawiła mnie i wybuchłam śmiechem. Przez chwilę milczałam oraz analizowałam wszystko w głowie.
- Mów mi tak, jak Ci wygodnie. - Uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie - A co do pogrzebu... musimy spalić ich ciała następnie wrzucić do ziemi i polać drobiną krwi istot ponad ludzkich.
Ostatni punkt wypowiedziałam nie zbyt zadowolona i spojrzałam na swoje dłonie które za moment miały być troszkę pocięte.
Seo
Teatralnie przewróciłem oczami, w środku się we mnie gotowało.
- Przechodziłem przez las w poszukiwaniu zbawców...zauważyłem Ciebie , to zaszedłem Cię od tyłu - Posłałem jej groźne spojrzenie - Ja byłem tam pierwszy, bo zawsze jeszcze przed zachodem słońca wybieram się tam na przygotowania... więc łaskawie przymknij tą swoją buźkę.
Uśmiechnąłem się do niej fałszywie oraz irytująco.
//kookie//
Gdy wszystko było gotowe spojrzałam na swoje dłonie. Nie zbyt mi się to podobało. Nie czekałam długo. Rzeczy które wcześniej zostały zebrane od zbawców leżały na kupce obok mnie. Chwyciłam strzałe której zadaniem był o delikatnie rozcinanie ludzi, jednak porządne. Przejechałam szybko po niej ręką. Bolało... Krew zaczęła kapać na popiół który był przede mną. Zadanie zostało wykonane ... zrobiłam to , co trzeba było wykonać.
Seo
Wkurzony wyrwałem się z jej dłoni. Zdenerwowała mnie.
- Zamknij się do cholery! - Krzyknąłem bardzo zdenerwowany - Nie wiem jakim jesteś magiem, ale na stówę nie zbyt dobrym skoro nie wyczułaś mnie, w MOIM lesie. Może to przez amulet, może to tak po prostu. Ale weź się ogarnij do jasnej anielki.
Wkurzony jedynie wpisałem pin i opuściłem bunkier ustawiając na auto zamykanie po upływie godziny czasu. Nie patrzyłem się za Siebie, wściekły wyszedłem z domu.
\\Kookie//
Idę Sobie spokojnie, z nadzieję że jej znów nie zobaczę.Po chwili przebiegła obok mnie. Zadowolony odwróciłem się w stronę z której przyszedłem i skierowałem się do bunkru. Bardzo mnie zdenerwowała, ale to było oczywiste że jej czar na mnie nie podziała od czasu kiedy spotkałem SeoHy.Wszedłem do pomieszczenia. Na podłodze była krew. Zignorowałem to. Nie interesowało mnie co się z nią stanie. Za to jak się zachowywała i myślała że może wszystko i jest najlepsza...niech radzi Sobie sama. Zdenerwowany usiadłem na łóżku, wyciągnąłem z pod niego zdjęcie. Łza spłynęła po moim policzku i wylądowała na ramce. Otarłem ją.
\\Kookie //
Odwzajemniłem jej uśmiech mimo iż wiedziałem że nie był sztuczny. Miała coś do ukrycia, można było wyczytać to w jej oczach. Nie chciałem jej zabierać więcej czasu, więc wstałem od stołu i wykonałem mały ukłon w jej stronę.
- Dziękuję za posiłek - Będę się już zbierał, nie chcę zabierać Ci twojego cennego czasu.
Skierowałem się w stronę drzwi , jednak za nim wyszedłem spojrzałem na nią i wyszeptałem 'Strzeż się cienia, Rei. Nie wiesz jakie sekrety może odkryć'.
Su An
Uśmiechnęłam się na samą wieść o słodkim wieczorze.
- Ymm! Ye! - Zaczęłam skakać z radości - Z wielką ochotą. Bardzo bym chciała coś zjeść! Umieram z głodu.
Słodkie ziemniaki, kukurydza na słodko i pocky! To naprawdę pyszna wyżerka!
Seo
Przez chwile nie wiedziałem jak mam się zachować oraz co robić. Była przerażona, mogło się coś stać. Wyszedłem z domu i kierowałem się tak, jak prowadził mnie jej ślady. Doszedłem do jakiejś biblioteki, dosyć sporego budynki. Był w ogniu. Wiedziałem że ona tam jest. Bez namysłu wbiegłem do środka. Byli tam zbawcy, oraz ona. Stanąłem z tyłu tak, aby mnie nie zauważyli. Czekałem aż przyjdzie mi do głowy jakiś pomysł.
\\Kookie//
W kuchni rozejrzałam się dookoła. Czułam się nieswojo gdyż byłam tam po raz pierwszy w życiu. Zerknęłam na dziewczynę gdy zadała mi pytanie.
- Ymm, ye - Uśmiechnęłam się - Często w dormie razem z dziewczynami z zespołu gotujemy różne posiłki. Jako iż jestem najmłodsza pomagam wszystkim i nie mogę powiedzieć nie.
Zaśmiałam się i podeszłam bliżej niej.
Seo
Gdy miałem już wychodzić rozpętała się burza. Dziewczyna była naprawdę przerażona. Spojrzałem na nią z lekkim rozbawieniem gdy złapała się uchylonych drzwi.
- W porządku? - Zapytałem z troską w głosie - Aż tak boisz się burzy.
Jakby na zawołanie w pewnym momencie zabrakło prądu i w całym mieszkaniu była ciemność. Uwielbiałem ciemność. Spojrzałem na przerażoną dziewczynę.
Su An
Zaśmiałam się gdy dziewczyna mnie przeprosiła. To było śmieszne. Czułam się lepiej jak zaczęła o tym mówić, było wesoło.
- Ymm , arraso - Posłałam jej uśmiech - zajmę się słodkimi ziemniakami, a ty kukurydzą? Ymm? Co ty na to?
Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem i czekałam jaką da mi odpowiedź.
Seo
Widać było że jest przerażona. Najgorsze było to, że nie chciałem zostawić jej samej. Gdy leciała w moja stronę szybko ją złapałem delikatnie obejmując ją. Już po chwili odstawiłem ją obok z przyjaznym uśmiechem na twarzy.
- Uważaj - Spojrzałem na niebo - Widać że nie lubisz burzy. Jak chcesz, mogę zostać z Tobą. mój brat by mnie zabił gdybym pozwolił Ci zostać w takim stanie samej. Ale Cii, nic nie wiesz.
Zaśmiałem się i spojrzałem na nią.
Su An
Hmm... Czarownicą.... Albo to ja mam coś z głową, albo oni ją porządnie walnęli.
Przez chwilę nie mogłem sobie tego wyobrazić, więc nawet nie słuchałem co do mnie później mówiła. No wiem, CHŁOPCY... Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że wstała i chce gdzieś iść, a że w ogóle wyglądała w tym momencie jak naćpana, stanąłem za nią i złapałem jej nadgarstek. Upadła na mnie. A ja postanowiłem wziąć to wszystko na luzie. Bo w końcu czego mam się dziwić? Sam widziałem jak podaje mi moją koszulkę.. nie dotykając jej! Ta dziewczyna jest extra... - Rei, nie wygłupiaj się. - powiedziałem i posadziłem ją na łóżku, siadając zaraz obok niej. - Morderca... nie morderca... Mało rzeczy mnie obchodzi, a już na pewno nie obchodzi mnie co robisz z innymi facetami. - Powiedziałem unosząc jedną brew. Uśmiechnąłem się szeroko i położyłem swoją rękę na jej - i tak już słabych - ramionach. - Jeżeli mówiąc mi kim jesteś próbowałaś mnie przestraszyć, to ci się nie udało, mała. A z resztą... - drugą ręką założyłem jej włosy za ucho i z uśmiechem zacząłem.. swoją gadkę na podryw? Nazwijcie to jak chcecie. - Wiedziałem, że jesteś czarodziejką, bo od samego początku czarujesz mi we łbie. - Powiedziałem cicho. Potem przycisnąłem ją jeszcze bliżej siebie i położyłem policzek na jej głowie. - I czy chcesz, czy nie chcesz musisz tu teraz zostać, bo inaczej będziesz szorowała noskiem po chodniku, a tego nie chcemy prawda? - Jesteś za ładna, by tak niszczyć twój nosek...
[Sory, ale znowu się nie podpisałam xd!!!]
-Zelo-
[Właśnie! chciałaś wątek z Krystal, tak? No to dawaj! jakiś pomysł?]
-Krystal-
Boi się burzy? O ludu! W życiu nie widziałem osoby, która bałaby się burzy. Serio. Wszystkie dziewczyny jakie znam... boją się nie wiem, pająków! Albo złamanego paznokcia, ale żadna nie bała się burzy... Dlatego się zaśmiałem. A, że ona się będzie chciała bawić nie pomyślałem.
Usiadła mi na kolanach - ale nie byle jak! To chyba nie jest pierwsza lepsza japońska księżniczka. One poruszają się z gracją, a ta oto tu oto ta... się na mnie wślizgnęła! - Mam coś zrobić mówisz... - Podniosłem się na łokciach, a że ona na mnie leżała, no to było trochę ciężko i robiłem to bardzo powoli. - Kiedy tak na mnie leżysz jedyną rzeczą jaką mam ochotę zrobić jest... - Tu przerwałem i wziąłem głęboki wdech - tak, że rei uniosła się na chwilę na miom brzuchu.
Ja wiem, ja wiem. Powinienem panować nad tym co się z moich ust wydostaje, ale co poradzisz. Od zawsze paplam co ślina na język przyniesie. - Mam kończyć, czy rozumiesz? - No teraz już od jej kolejnego kroku zależy czy będziemy bawić się po mojemu, czy na jej zasadach. Chociaż w sumie wolałbym chyba po mo-- Yah, HAJIMA! No to ten... Znamy się dopiero jeden dzień, serio?? Łał, no popatrz!
-Zelo-
Jezzzu. Ona się na prawdę tak boi tej burzy?! - pomyślałem przewracając oczami, przy czym założyłem sobie ręce za głowę, by zastanowić się co dalej z nią zrobić - tak psychopatycznie to zabrzmiało!
Teraz poczułem się jak jakiś cholerny ojciec, który musi zająć się dzieciakiem, co mu na brzuchu zasnął. Chociaż nie, taki ojciec, to pewnie pękałby z dumy, a ja tu zaraz od czego innego pęknę.
Dobra, mam! Wpadłem w końcu na pomysł. Bo czemu by się tak nie obrócić na bok, co? Ale tak. Jej nogi. Musi je wyprostować, bo inaczej ją zgniotę, a tego nie chcemy.
Kolejny grzmot, Rei wtula się coraz bardziej. Ale na szczęście nie patrzy w górę. Westchnąłem cicho jeszcze raz i wyciągnąłem powoli jedną rękę spod głowy. Następnie zjechałem nią wzdłuż swojego ciała. Co chciałem zrobić? Chciałem wyprostować jej nogę, byśmy mogli się na bok przewrócić.
Kiedy wreszcie dojechałem do jej kolana, ledwo ją dotknąć zdążyłem, a ona się wzdrygnęła. Cofnąłem dłoń i przygryzłem wargę. Po kilku sekundach - teraz już odważniej - pchnąłem jej kolano. Zastanawiałem się co sobie pomyśli. No i nie powstrzymałem się od uśmiechu. A co zabawnie wyglądało, bo tu wargę przygryzam, jeden kącik ust powędrował w górę, tu i dziewczyna leży na torsie, a ja jej jeszcze udo macam... Zaśmiałbym się, ale coś mi na brzuchu nie pozwala. Ja nie wiem... takie ciężkie włochate, zaczarowane coś!
-Zelo-
Robienie tych potraw było wesołe. Naprawdę świetnie się bawiłam, nie było nawet momentu w którym byłam znudzona.
- Rei? - Zapytałam - Jesteś ode mnie starsza, czy młodsza?
Nie pewnie się uśmiechnęłam do niej. Nie wiedziałam czy to ja powinnam nazywać ją Unnie, czy też ona mnie. Po chwili jednak skupiłam się na pomyśle z pocky.
Seo
Yes!! Wreszcie na górze! Fakt, nie mogłem się nie uśmiechać. Gdybym mógł, to turlałbym się ze śmiechu po podłodze, ale, że mamy tu EMERGENCY thing, to trzeba zachować jakiekolwiek pozory, których i tak większości nie zachowuję.
Dobra, nie będę tak nad nią wisiał... Upadłem obok niej na boku, podpierając jedną ręką głowę. I ogólnie coś długo nic nie mówiłem... Jakie to dziwne!
Puściłem oczko w jej stronę po czym 'dźgnąłem' ją palcem w bok. Zazwyczaj ludzie po takim czymś odskakują, gdyż jest to pewien rodzaj łaskotek. Zaśmiałem się cicho i podniosłem do siadu. Uwielbiam się wiercić. Nie potrafię wytrzymać pięciu minut siedząc w jednym miejscu, nie dam zwyczajnie rady. Usiadłem więc 'po turecku', by być przodem do leżącej Rei. Jak już tak siedzę, to przecież nie będę rąk trzymał przy sobie i się na nią gapił. Połaskotałem ją więc jeszcze raz w boki.
-Zelo-
Gdy wywaliła się podbiegłem do niej, płakała, straszliwie mnie to zmartwiło.
- Rei? W porządku? - Zapytałem nie pewnie - Chodź, wstań.
Podałem jej dłoń aby jej pomóc stanąć na jej nogi. Nie wiedziałem co robić, przez moment zapomniałem kim jestem i jakie mam podejrzenia do niej...ale za to chciałem ją chronić.
- Rei...-Zacząłem nie pewnie - Jeśli moje oczy są ciemne, wybacz mi...jest powód dla którego takie są.
Spojrzałem na ziemie widząc wszystko dookoła, w końcu cień to drugi ja, widzę w nim lepiej niż tam gdzie jest widno.
Su An
O, ja uwielbiam łaskotać INNYCH ludzi. To przyjemne uczucie, kiedy śmieją się tak po prostu... okej, nie po prostu, ale zawsze dzięki mnie!
Ale najgorsze jest, kiedy to ci INNI łaskoczą mnie! To jest najokropniejsze okropieństwo i te sprawy. Ja jestem bardzo wrażliwym mężczyzną... na... na łaskotki wrażliwym jestem. Tak. Najbardziej wrażliwe miejsca to jedna sprawa! Ale ja mam łaskotki wszędzie, WSZĘDZIE! Dlatego to jest takie okropne... dlatego w końcu się odezwałem. - Yah! Hajima!!! Dobra, dobra... przestań, błagam cię!!! - Ale ona nie chciała przestać! Czułem się taki rozdarty, bezradny, bezsilny... nie miałem siły, by przerwać ten koszmar, na prawdę... chyba już nigdy w życiu nikogo nie połaskoczę. Nie, no ja nie połaskoczę?! Ha!
Złapałem wreszcie jej nadgarstki i przestałem się śmiać. - No dobra, panienko, kończmy te tortury... - zastanowiłem się i uśmiechnąłem jednym kącikiem ust. - ..ale tylko te na mnie. Z tobą jeszcze nie skończyłem. - Złapałem jej nadgarstki w jedną rękę (co było dość proste, ponieważ ma tak maleńkie nadgarstki, że bez problemu oplotłem je jedną dłonią) i jednym ruchem znalazłem się znowu na górze, przy czym jedną ręką trzymałem obie jej ręce nad jej głową, a drugą ręką łaskotałem jej boki. Bo gdzie indziej mógłbym ją łaskotać?
-Zelo-
No nie chciałem jej odcinać dopływu powietrza przez te łaskotki, dlatego w końcu uległem i puściłem dziewczynę, wciąż nad nią klęcząc z szerokim uśmiechem. Się zmęczyła, biedna... - pomyślałem i faktycznie chciałem kontynuować zabawę, jednak zanim zdążyłem cokolwiek zrobić, Rei zaczęła mnie całować. Co na początku mnie odrobinę zdziwiło, ale... cóż.
Oddałem pocałunek. kilka razy. Słyszałem co do mnie mówiła, ale nie chciałem, żeby się odsuwała, dlatego kiedy skończyła, pchnąłem ją, nie zostawiając jej ust ani na sekundę. Ona wylądowała plecami na łóżku, a ja na niej. Na chwilę oderwałem się od dziewczyny i przygryzłem dolna wargę. - Rei-ah. Zostań moją dziewczyną. - No głupio by było całować się z obcą laską! A tak... bylibyśmy tylko dla siebie. Zarezerwowani.
Po chwili uświadomiłem sobie jakie o pytanie było głupie, więc nawet nie chciałem słyszeć odpowiedzi. Pochyliłem się i szybko wpiłem w jej usta. Pomijając już ten fakt, że to teraz ja klęczałem nad nią okrakiem i wyglądało to tak dwuznacznie... jak było. Bo w końcu...
-Zelo-
Zdziwiona spojrzałam na nią.
-Hymm...-Myślałam - Z którego miesiąca?
Uśmiechnęłam się do niej i zabrałam się za przygotowywania do robienia Pocky.
Seo
Spojrzałem na nią zdziwiony. Naprawdę jej reakcja mnie zszokowała...mogłem być dla niej nie miły, pokazać jej drugiego Siebie...ale wybrałem inne wyjście.
-Wiem kim jesteś Rei...-Powiedziałem- A ty wiesz kim jestem ja... jednak nie zamierzam Ci nic zrobić. Po pierwsze, jesteś dziewczyną, ich nie krzywdzę. Po drugie, Taru by mnie zabił własnoręcznie. Po trzecie, nie wiem czemu ale chcę Cię chronić. Jeśli mi nie wierzysz, rzuć na mnie jakieś zaklęcie prawdy czy coś. Jeśli chcesz, mogę Sobie iść... wystarczy że mi to powiesz.
Wyciągnąłem rękę po raz kolejny w jej stronę gdyby jednak zdecydowała się mi zaufać i przyjąć pomoc. WIedziałem jednak że może być inaczej, mogłaby mi nie uwierzyć... ale mówiłem to wszystko na prawdę.
Su An
[Z tym projektem, to dobry pomysł. W takim razie zacznij. Gdzieś w klasie? ]
-Krystal-
Dobrze, że ona przerwała, bo ja nie dałbym rady. A przecież każdy potrzebuje tlenu!
Sam również po chwili zorientowałem się, że bardzo w dziwnej pozycji sobie nad nią klęczę, dlatego przełożyłem nogi na jedną stronę leżącej dziewczyny i spokojnie położyłem się obok niej. Tak, własnie. Mądrze byłoby odrobinę zwolnić, panie szybki!
Uśmiechnąłem się ukazując swoje ukochane dołeczki w policzkach i cmoknąłem ją w czoło. - No to jak. Jesteśmy parą czy nie? - Zapytałem, po czym zaśmiałem się, cmoknąłem ponownie jej usta i przytuliłem ją do siebie. A ona jest taka cieplutka, maleńka i miękka w dotylu... jak... jak ramen! Lubię ramen. Niechże ona się zgodzi.
-Zelo-
Spojrzałem na nią z nadzieją w oczach.
- Postaram się jak najlepiej potrafię Rei - Zdziwiony przyglądałem się jej - Jednak nie obiecuję że wiem wszystko. Jestem prawą ręką ojca, ale on ma przed nami wiele tajemnic.
Zastanawiałem się o co jej chodzi, byłem ciekawy tego pytania. Bardzo chciałem jej udzielić odpowiedzi.
Su An
Wyszedł sobie pobiegać. Niestety -Dla mnie bardzo stety!- musiał zmienić się w wilka, bo inaczej fanki nie dałyby mu spokoju. Tak więc biegał sobie po ulicach Jinsil Town. No! Niezbyt codzienny widok - wilk na ulicy. Ale może ludzie pomyślą, że to Huskey? W końcu tak własnie wygląda i wcale nie ma zamiaru się na nikogo rzucać, prawda? -Prawda.
-SUGA-
Uśmiechnęłam się do niej wesoło.
- Andwae Unnie - Przerwałam wykonywanie zajęcia - Jestem z czerwca. Jesteś moją Unnie.
Zaśmiała się i dalej kontynuowałam robienie pocky.
Seo
Faktycznie nic o sobie nawet nie wiemy. Uśmiechnąłem się i przeczesałem jej włosy palcami. - Choi Christopher, lat osiemnaście. - Przedstawiłem się po raz kolejny dzisiaj. - Urodziłem się i dorastałem w Gwangju. Uczę się w Art Academy, na kierunku muzycznym. - Mówiłem patrząc się jakby w powietrze. Jak robot rzucałem ciekawostkami z własnego życia. - Mój ojciec i starszy brat nie żyją, matka została w Gwangju. Odwiedzam ją, kiedy mam wolny czas. - Tu uśmiechnąłem się do dziewczyny. - Jeżdżę na deskorolce, rapuję i tańczę. Płynnie mówię po Japońsku i Angielsku. Często farbuję włosy... a swoją drogą to bardzo dziwne, bo bardzo lubiłem naturalnie czarne... - Zmrużyłem lekko brwi w geście zastanowienia i przy okazji lekkiego zirytowania tym faktem. Wyglądałem i zachowywałem się jak dzieciak. - Ale nie ważne. Lubię żelki! - Tym zakończyłem i zamykając oczy wyszczerzyłem się szeroko w stronę Rei.
-Zelo-
Oglądałem całe to wydarzenie z przerażeniem i wściekłością w oczach. Nie wiedziałem czy mam reagować jakoś na to, czy też nie...pozostałem ukryty w cieniu tak, aby mnie nikt nie zauważył. Miałem nadzieję że szybko się wyniesie z tego miejsca, abym mógł pomóc tej wiedźmie...Rei.
\\Kookie//
Spojrzałem na nią, widać było że ta Sakemi była dla niej ważna.
- Katayame Sakemi...-Wiedziałem o kim mówi - Bractwo zabija wszystkich którzy są istotami ponad ludzkimi. Każdy członek bractwa niegdyś taki był...ale w pierwsze urodziny dzieciaki były zabierane i torturowane aby nienawiść do tych istot rosła. Zabili ją, bo nie była zwykłym człowiekiem Rei...wiem, to idiotyczne...nienawidzę tego, jednak nie mogę się przeciw stawić ojcu. Moi przyjaciele...wszyscy... zginęli za to, ze bronili jednej dziewczyny która była aniołem. To jest chore...ale dopóki mój ojciec żyje, to się nie zmieni.
Spojrzałem na nią smutnym wzrokiem pełnym współczucia oraz bólu.
Su An
[Witam! Wątek z chęcią, pomysł również mi się podoba, tylko gdzie mieliby się spotkać? W końcu demon i czarownica. Zaproponuję może jakaś polana w gwieździstą noc, gdzie jeden natrafiłby na drugiego?]
Kwon Jiyong
Hej :D Chętnie napiszę z Tobą wątek :D
~Minzy~
Słuchałem co mówiła. Przez chwilę się uśmiechałem, ale potem jakoś mi się odechciało. Kiedy skończyła i się nade mną pochyliła, ja zmrużyłem brwi, odsunąłem ją od siebie i również usiadłem. Nic mnie tak nie zainteresowało jak ten fakt, iż podoba się nie tylko mi. - Jeżeli zależy ci, by nikt dzisiaj nie zginął, to nie opowiadaj o tych chłopakach z imienia i nazwiska, dobrze? - Wspominałem już kiedyś, że mam skłonności do bycia zazdrosnym? Nie? A wspominałem, że mam skłonności do psychopatycznego wyżywania się na innych? Na pewno nie, bo nie mam. Jestem tylko nader wysokim chłoptasiem. A czasami chciałoby się pobić kogoś tak... tak bardzo. - Ja cię lubię, dlatego proszę, byś nigdy.. - Stanowczo podkreśliłem słowo 'nigdy', przy tym unosząc brwi do góry i machając jej palcem przed nosem. Mogło to wyglądać zabawnie, ale ja byłem poważny! - ...nie mówiła przy mnie o chłopcach! - No, tak. A co!
-Zelo-
Uśmiechnąłem się, widząc jak piękna kobieta leżała sobie beztrosko na polanie, obserwując gwiazdy, które wręcz uwielbiałem. Odniosłem również wrażenie, że podała mi się tak jakby na tacy. Byłem pewny, że wyczuła moją obecność i nieco się zdziwiłem, że nie zareagowała. Większość kobiet odskakiwała i pytała kim jestem, więc w sumie, to byłem usatysfakcjonowany jej reakcją.
Czym prędzej zjawiłem się bliżej niej i kucając za jej głową, nachyliłem swoją tak, by nasze nosy niemalże się stykały.
- Mm, pięknie pachniesz – skomentowałem, mrużąc oczy.
Kwon Jiyong
Także przytuliłem dziewczynę do siebie i ułożyłem policzek na czubku jej głowy. - A daj spokój. Kto by mnie tam chciał! - Zaśmiałem się. No wiem, jestem uroczy dlatego sporo dziewcząt mnie lubi, ale jakoś nikt nigdy nie wykazywał głębszego zainteresowania moją osobą.
I, żeby nie było... słuchałem Rei. Jak mógłbym ją olać? Wszystko słyszałem i zapamiętałem, ale po co mam drążyć jakieś nieprzyjemne dla niej tematy. Wolałem przyczepić się tych jej chłopców, żeby chociaż na chwilę się uśmiechnęła.
PS
Ta łza również mi nie umknęła!
-Zelo-
O nieee! Nazwała mnie po imieniu! Co za mała.. nikt się do mnie w życiu tak nie zwracał - oprócz nauczycieli. Mam się czuć jak w szkole?
Zaśmiałbym się gdyby nie jej usta, które spoczęły na moich. Co nie powstrzymało mnie jednak od uśmiechu . - Jesteś taka fajna jak żelek o smaku truskawki. - powiedziałem i zaśmiałem się. Do moich uszu doszła też cisza. Odchyliłem więc głowę do tyłu i krzyknąłem: - Burzy braaak! - Zwróciłem swój wzrok ponownie na japońską księżniczkę. - Idziemy gdzieś, panienko? - Zapytałem teraz już dużo ciszej, z uśmiechem na twarzy.
-Zelo-
[Zauważyłam, że wysłałaś mi inny odpis. Informuję, bo fajnie rozpoczął się wątek i chciałabym go jednak dalej kontynuować, chyba że nie masz ochoty, to w porządku :) ]
Kwon Jiyong
Uśmiechnąłem się, gdy wyczułem w jej głosie sarkazm i ironię. Czyżby? Westchnąłem z lekkim uśmiechem na twarzy, po czym położyłem się obok niej, mając jednak głowę obróconą w przeciwnym kierunku.
- Polana jak polana, nie widzę by była gdzieś podpisana – nawet nie zauważyłem, że udało mi się tak łatwo zrymować swoją krótką wypowiedź. - Lubię gwiazdy – odezwałem się po chwili.
Kwon Jiyong
Ponownie się uśmiechnąłem. Lubiłem to robić.
- Za ich blask i tajemniczość, którą w sobie mają – powiedziałem spokojnie i przymknąłem swoje oczy, nie przestając się jednak nikle uśmiechać. - Kiedy się w nie wpatruję, mogę spokojnie pomyśleć nad swoim życiem i wewnętrznie zmieniam się w kogoś, kim nie jestem – zaśmiałem się cicho.
Kwon Jiyong
[ No to ja piszę do Rei, bo Taru taki straszny się wydaje, a ja nie chciałabym, żeby mi z marszu ktoś zjadł moją Kay na śniadanie. Pytanie tylko jak sobie wyobrażasz ich spotkanie czy jakąś powstałą wcześniej znajomość, bo osobiście mam w tej chwili pustkę w głowie, jeśli chodzi o nasze panie. ;-; ]
- Nie jestem wrażliwą istotą - odpowiedziałem po chwili namysłu.
Kwon Jiyong
Szybko się przy niej zjawiłem, a moja twarz była niebezpiecznie blisko jej.
- Spójrz na siebie, Moja Droga - oznajmiłem ze stoickim spokojem, nie przejmując się jej słowami, bo w końcu to właśnie ja wiedziałem najlepiej, jaki jestem.
Kwon Jiyong
[ No to zaczynam. ]
Kayeko była osobą, która lubiła nowe znajomości, chociaż przy pierwszym spotkaniu jej zachowanie wskazywałoby na to, że wręcz przeciwnie z powodu lekkiej nieśmiałości. Jednak po przełamaniu pierwszych lodów dziewczyna zawsze dawała poznać siebie w tym mniej strachliwym wydaniu.
Jej przyjaciel Zelo ostatnio miał wiele nauki, więc niezbyt miał czas na kontakty towarzyskie, lecz zaproponował jej spotkanie z jego dziewczyną. Fukuda zgodziła się, bo czemu nie, tym bardziej, że chłopak opowiadał jej o Rei mnóstwo pozytywnych rzeczy. Były umówione w centrum miasta, a dokładnie w parku, przy fontannie. Kayeko stała obok niej i wypatrywała osoby, która wyglądałaby tak jak dziewczyna, z którą miała się tutaj spotkać. Miała nadzieję, że nie zostanie wystawiona do wiatru. Westchnęła cicho.
Świetny pomysł :D
~Minzy~
Po kilku godzinach siedzenia w szkole wreszcie mogłam iść do domu. Wyszłam z klasy po czym ruszyłam korytarzem w stronę schodów prowadzących na dół. Przed nimi, odczekałam chwilę, aż przestanie być na nich tak tłoczno. Gdy już było na nich więcej swobody, zaczęłam iść nimi spokojnie, niestety nie zauważyłam że but mi się rozwiązał... W efekcie zleciałam z schodów na młodą dziewczynę. Przeraziłam się że zrobiłam jej krzywdę. Pomogłam się jej podnieść.
-Przepraszam, na prawdę nie chciałam tego zrobić. Nic Ci nie jest?- powiedziałam przerażona.
~Minzy~
- Mi nic. Mocno Cie łokieć boli? Potrzebujesz pomocy?- zapytałam.
Zastanawiałam się jak mogłam być taką ofiarą, żeby na nią wpaść. Miałam nadzieję że na prawdę nic jej nie jest.
~Minzy~
- Ymm , ye! Jesteś Unnie - Uśmiechnęłam się do niej - Ymm, wygląda pyszn...
Nie dokończyłam zdania gdyż na mojej twarzy wylądowała czekolada. Spojrzałam na nią laserowym spojrzeniem. Oddałam jej i na całej twarzy miała pełno słodkiej czekolady. Zaśmiałam się.
Seo
- Cieszę się że nic poważnego Ci nie jest.-odpowiedziałam dziewczynie z ulgą.- Jestem Minzy. Miło mi Cię poznać.- odpowiedziałam dziewczynie z uśmiechem i ukłoniłam jej się.
-Może jak już na Ciebie wpadłam to postawie Ci za to obiad, co? - zaproponowałam.
~Minzy~
Poczułem się głupio przez jej pytanie. Widać było że nie potrafi wybaczyć mordercom tamtej osoby o którą pytała.
- Wiem...to straszliwe - Spuściłem wzrok na dół - Ale nie mam innego wyboru Rei...jeszcze nie teraz. Mój ojciec jest za silny. Jeśli przeciw stawie się mu...zginę ja oraz wszyscy na których mi zależało. Zabijam tych , którzy zrobili coś złego... innych nie potrafię ...zwłaszcza kobiety. Raz jedną chroniłem...a moi przyjaciele przez to zginęli. Ciebie także będę chronił...ale uważaj na Siebie.
Su An
- To w takim razie zapraszam Cię do siebie.- powiedziałam stanowczo.
Nie wiedziałam co innego mogłabym jej zaproponować. Dlatego wybrałam to.
~Minzy~
-To w takim razie chodź.- z uśmiechem zaczęłam ją prowadzić.
-Tak, jestem nowa. Pierwsza klasa. A Ty która? - nowo poznana dziewczyna była bardzo rozmowna, co mnie ucieszyło. Uwielbiam rozmawiać z ludźmi. Czułam że szybko ją polubię.
~Minzy~
-Ooo, unnie.- uśmiechnęłam się na wieść że jest rok starsza.
Gdy zapytała mnie czy mam jakiś dar, nie byłam pewna czy jej powiedzieć, ale gdy ukazała mi swój postanowiłam to zrobić.
-Mam dar panowania nad wiatrem.- uśmiechnęłam się życzliwie. - Kim jesteś? - zapytałam.
~Minzy~
Uśmiechnęłam się do niej.
- Czekoladowa maseczka nie jest taka zła - Zaśmiałam się po raz kolejny - Wiesz, przydałoby się. Prowadź do łazienki
Seo
Co, jak co, ale było mi cholernie niewygodnie i czułem, jakby coś ściskało mnie od środka, ale nie miałem na co narzekać, w końcu mogło być o wiele gorzej.
- Hm, jesteś tego pewna? - uśmiechnąłem się pod nosem.
Kwon Jiyong
-Nie masz się czego bać, nie zrażę się do Ciebie. - życzliwie się uśmiechnęłam. - Ja jestem aniołem...
Na chwilę zapanowała cisza, podczas której szłyśmy chodnikiem.
- Jesteśmy już nie daleko mojego domu.- uśmiechnęłam się do niej.
~Minzy~
-Tak w sumie to nie wiem skąd pochodzę... To dość długa historia... A Ty? - zapytałam z zaciekawieniem.
~Minzy~
Zaśmiałam się. Rei naprawdę była dla mnie bliską osobą.
- Obiecuję Unnie - Uśmiechnęłam się przyjaźnie - Czekoladowa maseczka wystarczy.
Puściłam w jej stronę oczko.
Seo
Nie byłem głupi i dobrze wiedziałem o co jej chodziło. Cieszył mnie jednak fakt, że nie wiedziała z kim ma do czynienia.
- O Piękna, nie jestem głupi. W końcu jestem profesorem - zaśmiałem się głośno, nie czując jednak najgorzej. Owszem, skrzywiłem się, kiedy przez moje plecy przeszedł cholery ból.
Zebrałem swoje siły. Moja skóra stała się czarna, włosy nieco jaśniejsze, a ciało było gorące, niczym w piekle. Wokół mnie pojawiła się krwista poświata, a moje równie krwiste spojrzenie obserwowało powoli pękające łańcuchy w okolicach mojego serca.
Kwon Jiyong
- Ymm , arraso Unnie - Uśmiechnęłam się - Będę grzeczna jak aniołek.
Po tym jak obmyłyśmy swoje twarze udałyśmy się do jej pokoju. Był naprawdę interesujący. Podobało mi się to wnętrze.
- Ładnie masz tutaj - Stwierdziłam - Podoba mi się Unnie.
Uśmiechnęłam się po raz kolejny do mojej nowej przyjaciółki.
Seo
- Uwielbiam tańczyć, rysować itp... A Ty? - zapytałam z przyjaznym uśmiechem. Ciekawa byłam co mi odpowie. Coraz bardziej wydawała mi się być bardzo przyjazną osobą.
~Minzy~
- Tak, póki co bardzo mi się podoba. - odpowiedziałam jej na pytanie o liceum. - Co do zainteresowań to próbuję rozwijać wszystko co sie da że tak powiem... - zaśmiałam się. - Cieszy mnie że zadajesz tyle pytań bo przynajmniej nie jest nudno. - znów się zaśmiałam.
~Minzy~
Tak włąściwie to nie miałem pojęcia gdzie mielibyśmy pójść, ale nie chciało mi się siedzieć w akademiku, kiedy na dworze już... nie grzmi!
W okńcu jednak wpadłem na dobry pomysł. - A moooożeeeee.... - Połaskotałem ją znowu, ale szybko przestałem i z uśmiechem dokończyłem. -... chodźmy do parku. Tam jest jeziorko, wrzucę cię do wody i zobaczymy czy się nie utopisz! - Zażartowałem. Oczywiście nie chciałem jej nigdzie wrzucać, ale chciałem pójść nad jeziorko w parku. Woda... ja... Rei... będzie fajnie!
-Zelo-
Gdy udało mi się już uwolnić od tych przeklętych i w sumie niespecjalnie mocnych łańcuchów, czym prędzej zjawiłem się tuż przed młodą, piękną damą, która bez słowa chciała sobie odejść.
- Nie pożegnasz się ze mną? - spytałem, upierdliwie nie pozwalając się jej ruszyć.
Kwon Jiyong
Westchnąłem i pokręciłem z rezygnacją głową. Odwróciłem głowę w jej stronę i przez chwilę obserwowałem jej zgrabne, niemalże kocie ruchy. W sumie to sama sobie była winna. Mnie się nie olewa, a jak już ktoś to robi, to po prostu nie daję mu spokoju.
Gdy już prawie zniknęła mi z pola widzenia, dogoniłem ją i dotrzymałem jej kroku, uśmiechając się pod nosem.
Kwon Jiyong
Uśmiechnąłem się i ruszyłem za MOJĄ DZIEWCZYNĄ! Takie to niesamowite, pierwszy raz w życiu jestem z kimś w związku.
Szedłem za nią cały czas z uśmiechem na twarzy i wpatrywałem się w jej włosy, które tak swobodnie opadały na jej plecy. W pewnym momencie podszedł ten chłopak. Przestałem się uśmiechać i przekrzywiłem głowę na bok, obserwując co robi. Chwilę później zrobiłem krok do przodu i stanąłem obok Rei. Odchrząknąłem przykładając piąstkę do ust. - Chłopcze znajdujący się zdecydowanie zbyt blisko panny Katayame Rei. - Był wyższy od japońskiej księżniczki, ale wciąż dużo niższy niż ja. Większość ludzi jest sporo niższa niż ja... to ten plus i jednocześnie minus (choć jeszcze nie wiem dlaczego).
Wolną rękę włożyłem do kieszeni spodni, a Rei odciągnąłem kawałek w tył. - Daj jej w końcu spokój, dobra?! - Powiedziałem dużo głośniej i wyraźniej, jednak nie krzyczałem. Chociaż w środku... kojarzycie Hulk'a, tego zielonego mięśniaka? Więc czułem jakby ze mnie chciał wyleźć. Teraz właśnie.
-Zelo-
Stojąc przy szafce, starałam się sobie przypomnieć gdzież to ja będę miała teraz lekcję. A plan mi gdzieś uciekł, więc zdana byłam jedynie na własną pamięć. Ale, że jestem okropnie roztrzepana, to normalnym było, że nie mogłam sobie za Chiny Ludowe skojarzyć. Uderzyłam się ze dwa razy w głowę mrucząc coś pod nosem. Nagle usłyszałam dziewczęcy głos, kierowany zapewne w moją stronę, gdyż jestem jedyną koreanką w tej szkole, której imię ma trzy, a nie dwie sylaby i w dodatku brzmi Anika. Westchnęłam uspokajając samą siebie i przykleiłam sztuczny uśmiech na twarz. Jednak gdyby wiedziała, że jestem nimfą, to po moich oczach zrozumiałaby, że to nie najlepsza pora na nowe znajomości. Odwróciłam się w stronę... Katayame Rei? - Oh. Cześć. - No nie spodziewałam się, że sama do mnie po coś przyjdzie. Ale, fakt! Robimy razem projekt. Założyłam sobie włosy za ucho i przytuliłam do siebie trzymaną w ręku książkę. - Miałam zamiar iść do domu. Ale mogę zostać, bo ty w sprawie projektu, prawda? - Zapytałam z takim zwyczajnym wyrazem na twarzy.
-Krystal-
Uśmiechnęłam się do niej. Także sięgnęłam po jedno Pocky które same zrobiłyśmy. Było pyszne!
- Hymm...- Pomyślałam - Może to i to?
Seo
Kiedy tak sobie hasał... jak ten Koń Rafał - Ha. Śmieszne. - Nie zauważył, że cukier mu powoli spada. Dlaczego tego nie zauważył? Właśnie, zwykle to wyczuwa jak pragnienie, czy głód, ale teraz niestety przyuważył jedną fankę, która przyuważyła i jego. Nie zdążył się schować, dziewczyna zawołała koleżanki i cały ich tłum pobiegł za Huskim. Wilkiem! Cholera, skąd ona wiedziała, że jestem zmiennokształtnym?!
Uciekał, a cukier spadał niebezpiecznie. Wreszcie wbiegł do sklepu muzycznego i schował się za ladą. Kiedy dziewczyna oznajmiła mu wesoło, że może już wyjść z ukrycia, ten upadł na ziemię jeszcze jako wilk i dopiero leżąc plackiem zmienił się w człowieka. Powoli wyciągnął pompę* z kieszeni, by sprawdzić jak bardzo jest z nim źle. Co prawda czuł się tylko bardzo zmęczony, nic innego nie dawało mu do zrozumienia, że jego poziom glukozy wynosił... - 32?!! - Krzyknął podnosząc się szybko do siadu. Nawet taki twardziel jak Suga czasami panikuje, ale pamiętajmy, że Yoongi miał w tym momencie konkretny powód, by tak się zachować. W końcu był na granicy. Na granicy, którą jeśli się przekroczy, będzie wąchało się kwiatki od spodu.
Włożył pompę do kieszeni i wstał, po czym zakręciło mu się w głowię, i wylądował na dziewczynie. - Za szybko... - pomyślał. - Przepraszam... Ale nie mogę się podnieść. - Oj to bardzo, bardzo głupio zabrzmiało.
[Wybacz, za te dopiski Sugi, ale nie mogę się powstrzymać!
pompa* - cukrzycy jej używają do podawania sobie insuliny. Jest im niezbędna do życia, chyba, że wolą się co godzinę kłuć penami (strzykawkami) w uda!]
-SUGA-
Pod ciuszkami?! Odwróciłem wzrok uśmiechając się, jednak nie było mi jakoś wyjątkowo wesoło w tym momencie. Spojrzałem z powrotem na chłopaka i zmierzyłem go wzrokiem, po czym postanowiłem pobawić się z nim tak jak z Rei na początku. Tylko, że teraz finał będzie zupełnie inny. Uśmiechnąłem się najpierw lekko, potem ukazując swoje ząbki. Chwyciłem ręce Rei i delikatnie wyswobodziłem się z jej uścisku. Potem nie spuszczając wzroku z chłopaka, podszedłem bliżej i przejechałem językiem po dolnych zębach. - A może sprawdzimy co ty masz pod ciuszkami, Laleczko? - Zapytałem zbliżając się do niego coraz bardziej.
-Zelo-
Uśmiechnęłam się do niej. Widok tylu dram sprawił że czułam się dosłownie jak w niebie!
- Yuuki Unnie! - Krzyknęłam - Nawet nie wiesz, jakie cudo tutaj masz!
Sięgnęłam po jedną z płyt, była to jedna z najnowszych dram! Na dodatek był w niej Lee MinHo! 'The Heirs'!
Seo
[Polem dramę na drama-online.pl jest xDD ]
Miałem zamiar pchnąć go o ścianę, a potem zwyczajnie postraszyć, ale skoro Rei wkroczyła do akcji.. Cały czas spoglądałem to na nią, to na chłopaka, ale pod koniec przez dłuższy czas zatrzymałem wzrok na tym jej podrywaczu. Po chwili usłyszałem, że.. że on ją podglądał? Otworzyłem szeroko oczy wciąż patrząc na chłopaka, po czym odwróciłem się do Rei. - Że co, proszę?! - Złapałęm dziewczynę w przedramionach. Za chwilę jednak puściłem ją i zrobiłem krok w tył, co wyglądało przez chwilę jakbym miał sobie odpuścić ze wszystkim. Jednak, wcale tak nie było. Hulk dał o sobie znać! Odwróciłęm się na pięcie i zaciśniętą pięścią przyłożyłem niższemu prosto w twarz. A, że włożyłem w to tyle siły, ile w tym momencie mogłem z siebie wydobyć, chłopak upadł na ziemię, a z nosa polała mu się czerwona ciecz. Na tym rzecz jasna nie poprzestałem. Podszedłem do niego, chwyciłem za koszulkę i postawiłem zpowrotem na nogi. Drugą ręką ścisnąłem jego policzki. - Nawet jeśli byłbym gejem, to twoja szpetna twarzyczka by mi się nie spodobała... - wysyczałem mu prosto w twarz, po czym rzuciłem chłopaczka na ścianę. Był lekki, a ja wysportowany i wkurzony, więc użyłem do tego tylko jednej ręki.
Odwróciłem się do Rei. - A z tobą sobie jeszcze pogadam. - Powiedziałem dużo łagodniej. Następnie złapałem ją za rękę i pociągnąłem do wyjścia.
-Zelo-
Unoszony magicznie przez Rei, nie wiedział co się dzieje, nawet o tym nie myślał. W ogóle ciężko mu się teraz myślało. Po gwałtownym wstanięciu, zaczął słabnąć. Kiedy dziewczyna oparła go o ścianę, ten złapał się za głowę i zacisnął oczy. Chciał, żeby już przestało kręcić mu się w głowie, ale na nic jego chcenia. Kiedy ukrzyca dorwie się do chłopaka, nie da za wygraną. - Masz tu coś słodkiego? Ciastka, słodycze, coca colę? Cokolwiek... - Spojrzał na dziewczynę i wyciągnął w jej stronę rękę, na której nosił opaskę z napisem "Mam cukrzycę".
-SUGA-
Czy wściekły? Na pewno byłem zdenerwowany, ale żeby od razu wściekły? Nie chciałem ciągnąć jej wcale tak mocno, ale to nie moja wina, że mam taką wielką łapę! Czasami ciężko jest mi wyczuć, by nie zrobić komuś niechcący krzywdy.
Kiedy dziewczyna wpadła na mnie, stanąłem. Odwróciłem się też w jej stronę i uniosłem jej podbródek w górę, tak by mogła patrzeć mi... mniej więcej prosto w twarz. - Dlaczego mi wcześniej o tym nie powiedziałaś? Chłopaki cię lubią, okej. Ale, żeby coś takiego? - Z żalem w oczach oczekiwałem jakiejkolwiek sesnownej odpowiedzi, dlaczego ona z tym nic nie robi. Koleś ją najnormalniej w życiu prześladuje!
-Zelo-
Zanim dziewczyna podała Yoongi'emu pocky, chłopak wyciągnął z kieszeni urządzenie i wyłączył je, by przestało podawać mu insulinę. Gdyby tego nie zrobił, to jego organizm krótko mówiąc ześwirowałby. Później wziął pałeczkę czekoladową i powoli zaczął ją jeść, gdyż wiedział, że jeśli od razu zje całą, wtedy cukier się nie wchłonie. - Dobra, to zrób tą czekoladę. - W głębi serca chciałby być miły, dla dziewczyny, która i tak pewnie przeżywa w tej chwili niezły stres, jednak sam czuł się tak źle, że na prawdę ciężko mu było nawet cokolwiek z siebie wydusić. Jednak pomyślał sobie, że kiedy wróci do normalnego stanu, przeprosi Rei i jakoś jej to wszystko wynagrodzi.
-SUGA-
Zrobiło mi się jej szkoda, kucnąłem więc obok niej i spojrzałem prosto w jej oczy.
- Rei-chan - Uśmiechnąłem się do niej promiennie - Nic się nie stało. Mam jednak do Ciebie prośbę... nie wybijaj więcej łowców, bynajmniej nie teraz. Mogą Cię namierzyć i możesz wpaść w kłopoty...musisz na to uważaj, już zaczynają szukać wielu z was.
Su An
-Tak.- odpowiedziałam łagodnie.
Nie wiedziałam, czy mam się cieszyć, czy nie bardzo że mnie rozpoznała. Cóż... Zobaczymy co dalej będzie.
~Minzy~
Pod jej szafką?! Spojrzałam jeszcze raz na drzwiczki, by się upewnić. Nie, no ten sam numerek co zawsze, o co chodzi? - Na pewno twoja? Bo coś mi się zdaje, że używam jej od... odkąd się tu uczę. - Powiedziałam, będąc pewna, iż numer 45 jest moim numerem. Z resztą od zawsze miałam tą szafkę, więc dlaczego miałabym się pomylić właśnie teraz? - A może ta obok jest twoja? - Powiedziałam łagodnie. Starałam się uspokoić i powoli mi się to udawało. Westchnęłam i wyciągnęłam kartkę z książki, którą właśnie trzymałam. Napisałam na niej swój numer i wręczyłam Rei. - Zadzwoń do mnie po lekcjach, okej? Teraz przepraszam, ale muszę ogarnąć własną czerwoną głowę i znaleźć klasę, w której będę miała teraz lekcje. - powiedziałam, choć moje włosy wcale nie są czerwone - bo są brązowe - acz już powoli zmieniają kolor na rudy. Chyba muszę znowu je zafarbować...
Po tych słowach oddaliłam się i od razu zaczęłam myśleć tylko o tym, gdzie mam się udać.
-Krystal-
Gdy całe to 'przedstawienie' się zakończyło a ten facet zniknął podbiegłem do ledwo przytomnej Rei. Wziąłem ją na ręce i wyniosłem z pomieszczenia zostawiając na trafie na zewnątrz. Wylałem trochę wody która była w wiadrze obok, umożliwiło mi to lepsze przejście. Zbierałem księgi, wiedziałem że mogą być przydatne. Wracałem się po nie z pięć razy, wynosiłem wszystko co dało się uratować...bo tego miejsca w całości odratować nie było możliwości.
\\Kookie//
Okej, było mi głupio. Nie wiem dlaczego, ale było i już. Przytuliłem ją do siebie mocno. - Jeżeli to się powtórzy, a mnie nie będzie przy tobie, zadzwoń na policję. - Odchyliłem się na moment, by popatrzeć jej prosto w oczy. - To co on zrobił jest karalne, rozumiesz? - Powiedziałem cicho, jednak na tyle głośno, by mogła mnie usłyszeć. Po tym pocałeowałem ją w czoło i znowu przytuliłem. - Nie masz się czego wstydzić... - Wyszeptałem jej do ucha. W końcu to nie jej wina, ale tego typka. - Więc może już chodźmy, bo jeśli znowu go zobaczę, to zabiję na miejscu.
-Zelo-
- Oh nie boję się tego, tylko trochę dziwnie się poczułam kiedy o to zapytałaś. - uśmiechnęłam się przyjaźnie. - Miło mi. O, doszłyśmy już na miejsce. - oznajmiłam z uśmiechem.
Podeszłam do drzwi i je otworzyłam po czym wpuściłam Rei do środka.
~Minzy~
W ostatniej chwili udało mi się wydostać z biblioteki która tuż za mną się zawaliła. Dziewczyna się ocknęła. Podszedłem do niej bliżej.
- Nie ma za co, Rei-Chan - Stwierdziłem - Nie wiem...wiedziałem że stanie się coś, przeczuwałem to.
Spojrzałem na nią wzrokiem który mówili , że czuję się niezręcznie i nie wiem , co dalej robić.
\\Kookie //
- Oh miło mi. - uśmiechnęłam się. - Tak, sama. Masz się czegoś napić? -zaproponowałam. - Mam wodę i sok pomarańczowy. - oznajmiłam ochoczo.
~Minzy~
Zjadł pocky i wziął od dziewczyny kubek. Po czekoladowych pałeczkach poczuł się odrobinę lepiej, więc kiedy spojrzał na czekoladę, któą podała mu Rei, nie kręciło mu się już w głowie, a co pozwoliło mu na zdziwienie. Nie sądził, że będzie aż tak bogato.. chciał jedynie chekoladę, nie prosił nawet, żeby była ciepła. - A... Jest.. jest lepiej, dzięki. - Upił łyk, a na górnej wardze zostało mu trochę śmietany, co zabawnie wyglądało. Zauważył to i zaśmiał się, po czym wytarł usta z czekolady. - Hej... dziewczyno... Sory, ale nie wiem jak masz na imię. - Uśmiechnął się przepraszająco. - Przepraszam, że na ciebie upadłem i.. tak wrednie się odezwałem. Sory. - Tak, on nie ma pojęcia jak przepraszać, ale może dziewczyna mu wybaczy? W końcu Gi jest gwiazdą i jest w pewien sposób niepełnosprawny więc...
-SUGA-
Uwielbiałam tę dramę! Lee Minho jako Kim Tan! I ten początek po za granicami Korei oraz angielskie rozmowy! Czemu jest tylko 16 odcinków?!
- Hymm...mam pomysł - W moich oczach pojawiły się iskierki - Opowiedz mi o twoim chłopaku.
Zaśmiałam się.
Seo
Zaśmiałem się głośno, gdy odepchnęła mnie od siebie. Jednak to i tak niewiele dało. Po prostu takie rzeczy na mnie nie działają.
Kiedy zauważyłem, że zaczęła przede mną uciekać, po prostu zacząłem ją gonić, ciągle się uśmiechając. Lubiłem to.
Kwon Jiyong
Spojrzałem na nią i przewróciłem teatralnie oczami.
- Rei... - Westchnąłem - Ty tak uważasz...
Su An
Zaprowadziłam Rei do salonu, po czym poszłam do kuchni. Z szafy wzięłam szklankę i nalałam do niej wody. Przyszłam do dziewczyny i podałam jej picie.
- Proszę. - uśmiechnęłam się. - To co zjesz? - mój uśmiech poszerzył się.
~Minzy~
Kiedy tak sobie mnie przytulała, ja obejmowałem ją jedną ręką. - O! Widzę, że czytać w myślach też potrafisz! - Zauważyłem, kiedy Rei całkiem przez przypadek powiedziała na głos, to o czym właśnie myślałem. Chociaż może nie dosłownie, bo tylko zastanawiałem się, co by było jeślibym ją wepchał do jeziorka. Ale przecież nie jestem aż takim debilnym dzieciakiem, żeby własną dziewczynę wrzucać do wody. - A chciałabyś porozmawiać z rybami na dnie? - Zapytałem z takim - jakby to dziewczyna ujęła..- uroczym uśmieszkiem na twarzy.
-Zelo-
Wracałam sobie własnie ze szkoły, kompletnie nic mi się nie chciało, więc szykowałam już sobie cudowny plan na spędzenie popołudnia... pod kołdrą. Tak, bo jedyne na co miałam ochotę, to sen! A tu proszę... dzwoni telefon, nie wiem kto to. Odbieram. - Yeoboseyo? - W słuchawce usłyszałam znany mi głos, należący do Rei.
-Krystal-
- W sumie... mi też jest miło. - Przecież gdyby nie ona, to zszedł by na miejscu! Upił znowu łyk czekolady starając się, by tym razem nie wyglądać jak święty mikołaj. O imidż trza dbać, nie ma co! - Nie jesteś Koreanką, prawda? - Zauważył w końcu.
-SUGA-
Spojrzałem na nią wściekłym wzrokiem. Wiedziałem że jest jej trudno, ale irytowało mnie jej zachowanie.
- A ja jestem upadłym - Stwierdziłem - Wiedźmin łowca to nic dziwnego.
SU An
Słuchałam ją uważnie, mimo iż to wszystko wiedziałam. Uśmiechnęłam się do niej tajemniczo.
- No wiesz...-Zaczęłam - Są dwa sposoby aby się tego dowiedzieć...w moim przypadku. Zelo jest naprawde bardzo miły. Gratuluję wam!
Seo
- Jesteś moim gościem, więc zjemy to na co Ty masz ochotę. - oznajmiłam z uśmiechem.
Ciekawa byłam co wybierze. Mi to w sumie wszystko jedno.
~Minzy~
Spojrzałem na nią, była w naprawdę złym stanie.
- Nie wiem...- Stwierdziłem - Zależy co by zrobił, oraz czy był kimś ważnym dla mnie...wilkołak mają w naturze to, że chcą się zemścić...ale gdyby nie to, to bym miał to gdzieś. Wczoraj jest historią, dzisiaj chwilą a jutro tajemnicą.
Zerknąłem na nią po raz kolejny a następnie usiadłem obok niej na ziemi.
\\Kookie//
Przewróciłem teatralnie oczami. Delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, ale nie z zadowolenia czy też rozbawienia...z poirytowania.
- Wiem...nie jestem idiotą...Rei - Wypowiedziałem przez zęby - Wybacz... to mnie irytuje...nie miałem zamiary tego tak powiedzieć...
Przypomniałem Sobie wszystko po raz kolejny, tak, jakbym przeżywał to od nowa. A co jeśli tak jest? Odkąd jestem w Jinsil zaczynam utrzymywać kontakt bardziej z istotami ponadludzkimi...niż z łowcami. Co jeśli znów wszystko się zakończy jak z 'infinite eye'?
Su An
Zaśmiałam się. Rei naprawdę była niczym przyjaciółka
- Hymm...lubię kogoś - Zarumieniłam się - Jung Kook. Ale jakby co, to nic o tym nie wiesz. Jest naprawdę przyjazny, oraz miły...kiedyś lubiłam kogoś jeszcze,ale teraz, to jest już nie ważne.
Uśmiechnęłam się do niej promiennie.
Seo
- Myślę że to dobry pomysł. - uśmiechnęłam się.
Jej pomysł był na prawdę świetny. Sama na to bym chyba nigdy nie wpadła.
~Minzy~
Podeszła do Ciebie kobieta, nie było szans aby ujrzeć jej twarz. Wręczyła Ci kopertę. Otwierasz ją a w środku jest kartka w kolorze niebieskim.
[ proszę to zapamiętać, dotyczy do wątku grupowego, który niebawem się pojawi ]
Uśmiechnąłem się szeroko, gdy podniosła na mnie głos.
- Aleź spokojnie - oznajmiłem. - Złość piękności szkodzi, a urodą nie grzeszysz - powiedziałem miło, choć i tak nie miało to większego znaczenia.
Kwon Jiyong
- W sumie, to nic - odpowiedziałem jakby nie zwracając uwagi na jej agresję. Nie rozumiałem jej zdenerwowania. Była zbyt chaotyczna, jak dla mnie. - Chciałem spokojnie popatrzeć w niebo i miałem nadzieję na to, byś mi towarzyszyła.
Kwon Jiyong
- Wolałbym jednak, byś mi towarzyszyła - oznajmiłem i dotknąłem jej ramienia, aby odwrócić ją w swoją stronę. - Nie daj się prosić, no - westchnąłem.
Kwon Jiyong
Wada czarownic? Czarownice to tylko coś w stylu ludzi którzy potrafia zamieniać innych w żaby... a nie wszystko wiedząca encyklopedia.
- W porządku - Odpowiedziałem obojętnie - Nic się nie stało... ale wiesz, jeśli będziesz się mieszać w sprawy łowców, zginiesz jak najszybciej się da. Nawet nie wiadomo jak potężną czarownicą byś Sobie była... łowcom tak łatwo nie dasz rady. Jesteś TYLKO czarownicą Rei... jeśli skrzywdzisz zbyt wielu moich braci, wyślą po Ciebie mnie, lub Taru ewentualnie mojego ojca. A wiesz co, nie będziemy mieli wtedy zbyt wielkiego wyboru, na oczach naszego ojca nie możemy się mu przeciwstawić. Więc do cholery uważaj.
Wsadziłem ręce do kieszeni i obojętnie skierowałem się do wyjścia z tego domu.
Su An
Spojrzałam uśmiechnięta na przyjaciółkę. Miała racje...ładna by była z nas para.
- Ymm...nawet, nawet - Zaśmiałam się - Ale wiesz co, sądzę że ten typek już tak ma...co do ratowania ludzi, a raczej istot ponad ludzkich.
Uśmiechnęłam się do niej promiennie.
Seo
Spojrzałem na nią, było mi smutno z jej powodu. Ta przeklęta wada wilkołaków, nie potrafimy patrzeć na Cierpienie innych...
- Rozumiem Rei-chan - Stwierdziłem z lekkim uśmiechem - Tja....nasza znajomość zaczęła się...dziwnie. Trzeba to naprawić, co nie?
Wstałem i podałem jej dłoń. Chciałem wszystko odbudować od nowa. Bo na dany moment, nasza znajomość jest na bardzo niskim poziomie.
\\Kookie//
Ah, przydał by się teraz tutaj Aniołek. Ona potrafi leczyć czyjeś rany...dlaczego nie ma jej tutaj teraz? Aish...
- Jung Kook, mów mi Kookie- Zacząłem - 17 lat, uczęszczam do liceum w Jinsil i zamieszkuję w akademiku. Wilczek z krwi i kości samotny bez rodziny. BadBoy członek BTS.
Zaśmiałem się.
\\Kookie//
Prześlij komentarz